6 października 2018
Lekarz zawsze kwalifikuje do szczepienia konkretną szczepionką, a nie do szczepienia w ogóle. Kwalifikacja ważna jest przez 24 godziny. Jak powinna wyglądać taka wizyta? Co może być przeciwwskazaniem do szczepienia?
Alicja Jaczewska
Jak wygląda kwalifikacja do szczepienia krok po kroku? Jeśli czytacie ten artykuł z myślą, że odnajdziecie listę badań koniecznych do wykonania przed szczepieniem, to się zawiedziecie.
W sumie mogłabym napisać tylko, że aby zaszczepić dziecko (czy dorosłego) wystarczy badanie lekarskie. I byłaby to prawda. Jednak moim celem jest, abyście zrozumieli dlaczego tak naprawdę to badanie lekarskie wystarczy oraz jak to jest z tymi przeciwskazaniami do szczepień.
Spis treści:
Może zacznijmy od tego, że aby dziecko zaszczepić, musi ono być zakwalifikowane do szczepienia przez lekarza. W przypadku szczepień obowiązkowych (warto zapoznać się z aktualnym Programem Szczepień Ochronnych) powinien to być lekarz uprawniony specjalista pediatrii, chorób zakaźnych, medycyny rodzinnej, epidemiologii, chorób tropikalnych lub lekarz, który w ramach doskonalenia zawodowego ukończył kurs lub szkolenie w zakresie szczepień ochronnych.
Taka kwalifikacja jest ważna 24 godziny. Czyli możliwe jest, aby badanie lekarskie i kwalifikacja odbyły się np. w środę popołudniu, a szczepienie w czwartek rano.
Odpowiedź jest prosta. Kwalifikacja do szczepienia jak do każdej procedury medycznej polega na określeniu wskazań i przeciwskazań. Większość dzieci zgłaszających się na szczepienia ma do nich wskazania (zapobieganie zachorowaniu na określoną chorobę), więc badanie ma za zadanie przede wszystkim wykrycie ewentualnych przeciwskazań do szczepienia celem zmniejszenia ryzyka wystąpienia działań niepożądanych. Ale nie tylko.
Elementem kwalifikacji do szczepienia powinno być też poinformowanie rodziców bądź opiekunów o możliwych niepożądanych odczynach poszczepiennych (NOP) i zasadach postępowania w razie ich wystąpienia.
Przede wszystkim istnieją różne rodzaje przeciwskazań. Takie do wszystkich szczepień i takie tylko do określonych (np. tylko żywych, albo tylko do danego preparatu).
Bezwzględne – czyli takie, w których ze względu na duże ryzyko ciężkich niepożądanych odczynów poszczepiennych należy zrezygnować ze szczepienia, i względne – takie, w których istnieje ryzyko NOP lub upośledzenia odpowiedzi poszczepiennej, jednak korzyści ze szczepienia je przewyższają. Przeciwskazania stałe i czasowe.
Ogólnie przyjętymi przeciwskazaniami do wszystkich szczepień zgodnie z zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) są:
Zgodnie z zaleceniami WHO dziecko z katarem czy przeziębieniem, które nie gorączkuje wysoko zaszczepić można. ALE! Pamiętajmy, że zalecenia te wydawane są dla całego świata, w tym dla krajów rozwijających się, w których dostępność szczepień jest bardzo ograniczona.
Także jeśli np. do jakiejś wioski przyjedzie „szczepionkobus”, nikt nie odmówi zakatarzonemu dziecku szczepienia, ponieważ następnej okazji przyjęcia szczepionki może już najzwyczajniej nie dożyć. W tej sytuacji lepiej dziecko zaszczepić, kosztem być może ciut słabszej odpowiedzi poszczepiennej niż narażać dziecko na to, że w kontakcie z tą chorobą będzie całkowicie bezbronne.
Inaczej sytuacja wygląda w krajach rozwiniętych – a Polska do takich należy! Przy dobrej dostępności do świadczeń zdrowotnych, kiedy możemy umówić termin kolejnej wizyty w POZ za 2 dni, 4 dni czy za tydzień – warto odczekać i poobserwować pacjenta.
Bo to nie chodzi nawet o to, że jeśli zaszczepimy kogoś na początku infekcji to ona przebiegnie dużo gorzej albo, że szczepienie nie zadziała.
Przede wszystkim problemem byłoby to, że w razie wystąpienia gorączki czy innych objawów nie bylibyśmy w stanie stwierdzić czy są one wynikiem choroby czy szczepienia, a co za tym idzie utrudniłoby to podjęcie odpowiednich działań terapeutycznych a potem decyzji odnośnie kolejnych szczepień.
Także jeśli przychodzi do mnie pacjent z katarem, to to czy zostanie zaszczepiony na tej czy na innej wizycie w dużej mierze zależy od wywiadu. Jeśli jest to alergik, który ma katar ciągnący się przez wiele tygodni, albo dziecko, które choruje od tygodnia, ale został mu już tylko katar – nie widzę powodów, żeby szczepienia nie wykonać.
Ale jeśli jest to dziecko, które jeszcze poprzedniego dnia było zdrowe, a dziś rano obudziło się z katarem – uważam, że rozsądniej jest odczekać kilka dni i zobaczyć co się z tego „wykluje”.
Również istotnym jest to, że infekcja u członków rodziny, przy braku objawów u dziecka nie jest przeciwskazaniem do szczepienia.
W przypadku zdecydowanej większości chorób infekcyjnych szczepić możemy jak tylko ustąpią objawy. Nie ma też stałej zalecanej „przerwy” po antybiotyku – bowiem nie sam antybiotyk jest wskazaniem do odroczenia szczepienia a choroba, na którą był zalecony. Problem dotyczy również niektórych chorób zakaźnych takich jak ospa wietrzna, rumień nagły (trzydniówka).
Kiedyś zalecano odczekanie od 1 do 3 miesięcy w zależności od choroby i jej nasilenia, obecnie przyjmuje się, że okres rekonwalescencji po chorobie, wobec braku aktualnych objawów nie jest przeciwskazaniem do szczepienia. Jednak decyzja o szczepieniu zawsze należy do lekarza kwalifikującego i powinna być podjęta indywidualnie dla każdego pacjenta.
Równie ważne jak wywiad jest badanie przedmiotowe. Część z Was może nie wiedzieć czym jest badanie przedmiotowe, inaczej fizykalne. Jest to ta część badania, w której lekarz Was ogląda, dotyka, osłuchuje i opukuje. Uwierzcie mi, lekarz na jego podstawie naprawdę może dużo wywnioskować i wiele wykluczyć.
Zresztą, brak skarg ze strony rodzica i brak objawów w badaniu przedmiotowym praktycznie wykluczają infekcję na dany moment. Ważne, aby pacjenta zbadać dokładnie. Poza tym wizyty szczepienne to świetna okazja do badania profilaktycznego, ale o tym kiedy indziej.
Nie ma konieczności wykonywania badań przed każdym szczepieniem. Co więcej, uważam, że jest to niepotrzebne męczenie dziecka – umówmy się – pobranie krwi, zwłaszcza u niemowlęcia, nie należy do przyjemności.
Poza tym tak jak nie leczy się wyników badań (tylko pacjenta) tak nie podejmuje się decyzji o szczepieniu na podstawie wyników badań (wyjątek stanowią konkretne choroby i konkretne wskazania, ale tacy pacjenci są zawsze informowani przez swoich lekarzy prowadzących).
Musicie też pamiętać, że tzw. wykładniki stanu zapalnego nie zawsze są podwyższone w przypadku infekcji a niekiedy wykazują się pewną latencją (podnoszą się dopiero po jakimś czasie od wystąpienia objawów) – a co za tym idzie, ostatecznie i tak decyduje badanie lekarskie, więc po co męczyć Malucha?
Poza tym w większości POZ na wynik badania trzeba czekać, także mając na uwadze argumenty zwolenników „robienie CRP” przed każdym szczepieniem u zupełnie bezobjawowych dzieci – w trakcie kwalifikacji może on być już nieaktualny, bo przecież to, że był prawidłowy wczoraj (albo nawet rano, a Wy zgłaszacie się popołudniu) nie znaczy, że nadal będzie prawidłowy w momencie szczepienia. I tak moglibyśmy w kółko…
Co ważne – lekarz zawsze kwalifikuje do szczepienia daną szczepionką. To znaczy, że nie kwalifikuje do szczepienia w ogóle, albo do szczepienia np. przeciwko WZW B, tylko do szczepienia konkretnym preparatem (np. Engerix, Euvax czy Hepavax).
To chyba byłoby na tyle. Mam nadzieję, że choć trochę rozwiałam Wasze wątpliwości odnośnie kwalifikacji do szczepień.
6 października 2018
3 lipca 2019
14 września 2019
15 lutego 2020
28 września 2022