Loading...

19 sierpnia 2019

27 min.

Odstawienie od piersi, czyli wzajemne słuchanie siebie

Nie ma sen­su z góry za­kła­dać, jak dłu­go bę­dziesz kar­mić pier­sią – ży­cie naj­praw­do­po­dob­niej zwe­ry­fi­ku­je ten plan, po co więc się do­dat­ko­wo stre­so­wać? Naj­waż­niej­sze to do­brze prze­my­śleć de­zy­cję – po­wrót do pra­cy nie musi być prze­szko­dą w kar­mie­niu.

Alicja Jaczewska

Od­sta­wie­nie od kar­mie­nia pier­sią to z wie­lu wzglę­dów trud­ny te­mat. I nie cho­dzi o sam mo­ment, w ja­kim dziec­ko „po­win­no” prze­stać ssać pierś, choć bu­dzi to wie­le kon­tro­wer­sji. Jest tak przede wszyst­kim dla­te­go, że jest to skom­pli­ko­wa­ny emo­cjo­nal­nie pro­ces, w któ­rym trze­ba zna­leźć kom­pro­mis po­mię­dzy po­trze­ba­mi dwóch osób – mamy i dziec­ka.

Czę­sto mamy za­sta­na­wia­ją się, jak ich dziec­ko to znie­sie, nie spo­dzie­wa­ją się na­to­miast uczuć ja­kie mogą po­ja­wić się w nich sa­mych. Od wie­lu z nich sły­sza­łam, że nie spo­dzie­wa­ły się, że będą tak bar­dzo prze­ży­wać ko­niec kar­mie­nia. Nie­któ­re wręcz prze­ży­wa­ją coś na kształt ża­ło­by po kar­mie­niu. I wca­le mnie to nie dzi­wi.

Dużo ko­biet ma trud­ne po­cząt­ki lak­ta­cji, nie raz wal­czą z bó­lem o każ­dą kro­plę mle­ka, w koń­cu się uda­je, kar­mie­nie sta­je się przy­jem­no­ścią, jest wy­jąt­ko­wym cza­sem spę­dza­nym z dziec­kiem i… na­gle ma się za­koń­czyć? Cza­sem na­wet naj­bar­dziej opa­no­wa­ne ko­bie­ty nie są w sta­nie po­dejść do tego na chłod­no. Co wię­cej, po­dob­ne emo­cje mogą to­wa­rzy­szyć ma­mom kar­mią­cym mle­kiem od­cią­gnię­tym, choć teo­re­tycz­nie po­win­no być ła­twiej, bo prze­cież nie ma aspek­tu przy­wią­za­nia dziec­ka. A jed­nak… I trze­ba so­bie dać na to przy­zwo­le­nie, bo jest to cał­kiem nor­mal­ne.

Ale za­cznij­my od pod­staw.

Kie­dy od­sta­wić dziec­ko od pier­si?

Nikt się jesz­cze nie od­wa­żył wy­zna­czyć gór­nej gra­ni­cy dla kar­mie­nia pier­sią. Świa­to­wa or­ga­ni­za­cja zdro­wia (WHO) za­le­ca mi­ni­mum 6 mie­się­cy wy­łącz­ne­go kar­mie­nia pier­sią i utrzy­ma­nie kar­mie­nia z jed­no­cze­snym wpro­wa­dze­niem po­kar­mów uzu­peł­nia­ją­cych do koń­ca 2. roku ży­cia.

Trze­ba też pa­mię­tać, że mle­ko (czy to z pier­si czy mo­dy­fi­ko­wa­ne) jest pod­sta­wą ży­wie­nia dziec­ka do koń­ca 1. roku ży­cia. A co po­tem? Moż­na kar­mić tak dłu­go jak chcą tego mat­ka i dziec­ko. Czy ma to sens? Oczy­wi­ście.

Po 12 mie­sią­cach lak­ta­cji mle­ko mamy zmie­nia swój skład, za­wie­ra wię­cej biał­ka, prze­ciw­ciał… Choć do­star­cza już „tyl­ko” oko­ło 30% po­trzeb­nych ka­lo­rii to nadal speł­nia funk­cję od­żyw­czą (za­wie­ra biał­ko, tłusz­cze, wi­ta­mi­ny, lak­to­zę, mi­ne­ra­ły), do­star­cza dziec­ku prze­ciw­ciał a tak­że peł­ni funk­cję emo­cjo­nal­ną. I o tej ostat­niej nie na­le­ży za­po­mi­nać. Z dru­giej jed­nak stro­ny, nie moż­na tyl­ko do niej ogra­ni­czać dłu­gie­go kar­mie­nia. Po­nie­waż samo dłu­gie kar­mie­nie nie jest przed­mio­tem tego ar­ty­ku­łu, oso­by za­in­te­re­so­wa­ne te­ma­tem od­sy­łam do pu­bli­ka­cji Cen­trum Na­uki o Lak­ta­cji, w któ­rej te­mat jest opi­sa­ny dość wy­czer­pu­ją­co.

No do­brze. To wróć­my do tego „jak dłu­go chcą tego mat­ka i dziec­ko”.

Jak roz­po­znać, że dziec­ko już nie chce pier­si?

Kie­dy dziec­ko samo chce za­koń­czyć kar­mie­nie, mó­wi­my o sa­mo­od­sta­wie­niu. Nie­któ­re mamy uwa­ża­ją to za sy­tu­ację ide­al­ną, inne wręcz prze­ciw­nie – czu­ją się wów­czas od­rzu­co­ne przez dziec­ko. Jak roz­po­znać, że dziec­ko już nie chce pier­si?

My­ślę, że nie jest to trud­ne – kie­dy ma­luch prze­sta­je do­ma­gać się pier­si, przed snem za­miast się­gać łap­ką do de­kol­tu przy­tu­la się do mi­sia, w po­rze po­sił­ku od­wra­ca się od pier­si, za to ocho­czo po­ka­zu­je na blat w kuch­ni mó­wiąc „am am” to znak, że dziec­ko po­że­gna­ło się już z pier­sią. Cza­sem do­cho­dzi do tego stop­nio­wo, cza­sem jest to za­sko­cze­nie dla mamy. Waż­ne, żeby po­mi­mo roz­ża­le­nia i wła­snej chę­ci kon­ty­nu­acji kar­mie­nia, nie zmu­szać dziec­ka do ssa­nia. „No jedz, nie rób ma­mie przy­kro­ści, mama chce Cię jesz­cze kar­mić” może u dziec­ka wy­wo­łać ne­ga­tyw­ne emo­cje i sko­ja­rze­nia z pier­sią oraz spra­wić, że kar­mie­nie nie bę­dzie mi­łym wspo­mnie­niem.

Do­ty­czy to rzecz ja­sna dzie­ci pod ko­niec 1. roku ży­cia i star­szych. Je­śli czte­ro czy sze­ścio mie­sięcz­ne nie­mow­lę na­gle prze­sta­je ssać pierś, to ra­czej nie jest to świa­do­ma de­cy­zja. Na­le­ży wów­czas po­szu­kać przy­czy­ny i skon­sul­to­wać się z pe­dia­trą lub do­rad­cą lak­ta­cyj­nym. Może to być bo­wiem ob­jaw cho­ro­by, ząb­ko­wa­nia, awer­sji czy in­nej przy­czy­ny, któ­ra wy­ma­ga zdia­gno­zo­wa­nia i ewen­tu­al­nej in­ter­wen­cji. Znam też dzie­ci, któ­rych „od­sta­wie­nie się” było pierw­szym zwia­stu­nem ro­dzeń­stwa 🙂 Choć wie­le mam kar­mi z po­wo­dze­niem całą cią­żę i zmia­na sma­ku mle­ka (w cią­ży mle­ko znów za­czy­na przy­po­mi­nać sia­rę) ma­lu­chom kom­plet­nie nie prze­szka­dza.

Pa­mię­taj­my też, że je­śli dziec­ko od­sta­wia się od pier­si przed koń­cem roku wy­ma­ga po­da­wa­nia mle­ka mo­dy­fi­ko­wa­ne­go bu­tel­ką. Żeby zwięk­szyć szan­se za­ak­cep­to­wa­nia bu­tel­ki przez dziec­ko, war­to za­dbać o pra­wi­dło­wo tech­ni­kę kar­mie­nia opi­sa­ną w ar­ty­ku­le o kar­mie­niu bu­tel­ką. Po za­koń­cze­niu 12. m.ż. nie ma ta­kiej po­trze­by – jako źró­dło wap­nia dziec­ko może do­sta­wać mle­ko kro­wie lub pro­duk­ty mlecz­ne.

A co, kie­dy to mama chce za­koń­czyć kar­mie­nie?

Wie­le ko­biet de­cy­du­je się na od­sta­wie­nie ma­leń­stwa za­nim ono samo po­dej­mie taką de­cy­zję. Przy­czy­ny mogą być naj­róż­niej­sze. Po­wrót do pra­cy, zmę­cze­nie, cho­ro­ba, gry­zie­nie czy akro­ba­cje dziec­ka przy pier­si, ko­lej­na cią­ża, pre­sja oto­cze­nia albo prze­ko­na­nie, że wraz z koń­cem kar­mie­nia znik­ną pro­ble­my – skoń­czą się noc­ne po­bud­ki a nie­ja­dek za­cznie wszyst­ko jeść.

Trze­ba jed­nak pa­mię­tać, że ta­kie „mam już dość” może wy­ni­kać ze zmę­cze­nia lub emo­cji – ła­two wte­dy o po­chop­ną de­cy­zję. I ob­ser­wu­ję to u wie­lu mam. Pew­ne chę­ci od­sta­wie­nia za­czy­na­ją cały pro­ces, na­ra­ża­jąc sie­bie i dziec­ko (a czę­sto i wszyst­kich do­mow­ni­ków) na stres, a w trak­cie zmie­nia­ją zda­nie. I oczy­wi­ście, mają do tego pra­wo, bo tyl­ko kro­wa nie zmie­nia zda­nia, ale może war­to wcze­śniej na­praw­dę po­rząd­nie za­sta­no­wić się i od­po­wie­dzieć so­bie na py­ta­nie – dla­cze­go wła­ści­wie my­ślę o za­koń­cze­niu kar­mie­nia? Być może wte­dy uda nam się na­zwać kon­kret­ny pro­blem i oka­że się, że gdy­by go roz­wią­zać to w su­mie mo­gły­by­śmy kar­mić da­lej?

Oczy­wi­ście, każ­da mama musi to roz­pa­trzeć w kon­tek­ście wła­snej sy­tu­acji oraz po­trzeb, ale chcia­ła­bym sko­men­to­wać kil­ka ty­po­wych po­wo­dów do od­sta­wie­nia. Żeby nie było – każ­dy z nich jest do­bry (no, poza jed­nym), ale może nie wy­star­cza­ją­cy? Być może to co na­pi­szę, bę­dzie tro­chę prze­wrot­ne, tro­chę za­czep­ne, ale nie od­bie­raj­cie tych słów jako oce­nia­ją­cych. Bo tak na­praw­dę nikt nie wie co mama kar­mią­ca czu­je i oce­niać jej de­cy­zji nie ma pra­wa!

Pre­sja oto­cze­nia

W tym kon­tek­ście za­cznę od pre­sji oto­cze­nia. Do­sko­na­le wiem, że ła­twiej to po­wie­dzieć niż zro­bić, ale nie słu­chaj­cie tego co mó­wią inni. To Wa­sze dziec­ko, Wa­sze pier­si, Wa­sze mle­ko, Wasz spo­sób spę­dza­nia cza­su z dziec­kiem. Jak już wspo­mnia­łam wcze­śniej – nie ma żad­nej me­dycz­nie uza­sad­nio­nej gór­nej gra­ni­cy dla kar­mie­nia, więc je­śli tyl­ko Wy się do­brze czu­je­cie w roli mam kar­mią­cych, to rób­cie to da­lej. Bo ani mąż, ani te­ścio­wa, ani na­wet le­karz nie wie, co czu­je­cie. A więc „bo inni na­ci­ska­ją” nie jest do­brym ar­gu­men­tem za od­sta­wie­niem dziec­ka od pier­si.

Po­wrót do pra­cy

Po­wrót do pra­cy bywa bar­dzo trud­ny. Nie tyl­ko emo­cjo­nal­nie (czę­sto po wie­lu mie­sią­cach pierw­szy raz zo­sta­wia­cie ma­leń­stwo na tak dłu­go), ale i fi­zycz­nie. Ko­niecz­ność co­dzien­ne­go wsta­wa­nia, zwłasz­cza wo­bec noc­nych po­bu­dek, może być wy­czer­pu­ją­ca. Ale tu bym chcia­ła zwró­cić uwa­gę na to, że dla dziec­ka sam po­wrót mamy do pra­cy może być stre­su­ją­cy, więc może to nie­naj­lep­szy mo­ment na od­sta­wia­nie?

Może war­to się za­sta­no­wić, czy da radę to roz­dzie­lić w cza­sie? Prze­my­śleć, czy w pra­cy w ra­zie ko­niecz­no­ści bę­dzie moż­li­wość od­cią­gnię­cia po­kar­mu, a może lak­ta­cja jest już na tym eta­pie, że da radę bez od­cią­ga­nia? Wia­do­mo, po­wrót po­wro­to­wi nie­rów­ny, ale war­to mieć to na uwa­dze.

Cho­ro­ba

Cho­ro­ba mamy sama w so­bie jest stre­sem, więc je­śli łą­czy się z ko­niecz­no­ścią od­sta­wie­nia to do­dat­ko­wy pro­blem. Wie­le mam na­gle koń­czy kar­mie­nie (o na­głym od­sta­wie­niu bę­dzie da­lej) z po­wo­du cho­ro­by lub ko­niecz­no­ści przyj­mo­wa­nia le­ków.

Za­zwy­czaj jest to wy­jąt­ko­wo trud­ne, może się zda­rzyć znacz­nie wcze­śniej niż się pla­no­wa­ło i ma­leń­stwo musi przejść na mle­ko mo­dy­fi­ko­wa­ne, a mamy jesz­cze dłu­go so­bie wy­rzu­ca­ją, że zbyt wcze­śnie od­sta­wi­ły dziec­ko. Dro­gie mamy! Jak trze­ba, to trze­ba. Za­ło­żę się, że żad­na z Was nie chciał być cho­ra i gdy­by tyl­ko mo­gła wy­brać, wy­bra­ła­by zdro­wie i dal­sze kar­mie­nie. Nie miej­cie wy­rzu­tów su­mie­nia, nie czuj­cie się gor­sze z tego po­wo­du.

Z dru­giej stro­ny, tu­taj chcia­ła­bym za­zna­czyć, że część z tych od­sta­wień nie jest bez­względ­nie ko­niecz­na, po­nie­waż bar­dzo dużo le­ków jest bez­piecz­nych w lak­ta­cji. Trze­ba mieć świa­do­mość, że pro­du­cen­ci nie pro­wa­dzą ba­dań na ko­bie­tach kar­mią­cych a two­rząc ulot­ki za­bez­pie­cza­ją się przed ewen­tu­al­ną od­po­wie­dzial­no­ścią.

Część le­ka­rzy od­ru­cho­wo za­le­ca prze­rwa­nie kar­mie­nia nie upew­nia­jąc się, czy przy­pad­kiem jego kon­ty­nu­owa­nie nie by­ło­by moż­li­we. Dla­te­go w tym miej­scu od­sy­łam Was do ar­ty­ku­łu o le­kach w trak­cie kar­mie­nia. Na­to­miast, je­śli ma­cie wąt­pli­wo­ści, za­wsze moż­na skon­sul­to­wać się z do­rad­cą lak­ta­cyj­nym – cza­sem na­wet przy le­kach teo­re­tycz­nie nie­kom­pa­ty­bil­nych z kar­mie­niem moż­na tak do­brać pory przyj­mo­wa­nia le­ków i przy­sta­wie­nia do pier­si, że kar­mie­nie da się kon­ty­nu­ować.

Przy cho­ro­bie nie spo­sób nie wspo­mnieć o za­sto­jach czy za­pa­le­niach pier­si, któ­re u wie­lu ko­biet pro­wa­dzą do za­koń­cze­nia kar­mie­nia. Nie­ste­ty, czę­sto przy za­sto­ju po­zba­wie­nie się naj­sku­tecz­niej­szej me­to­dy opróż­nie­nia pier­si nie jest do­brym roz­wią­za­niem i może po­gor­szyć spra­wę. Dla­te­go w ta­kim wy­pad­ku war­to skon­sul­to­wać się z le­ka­rzem lub do­rad­cą lak­ta­cyj­nym. Zwłasz­cza je­śli pro­blem na­wra­ca, a tym bar­dziej w tym sa­mym miej­scu. Na­le­ży wów­czas po­szu­kać in­nej przy­czy­ny niż kar­mie­nie samo w so­bie.

Ko­lej­na cią­ża

Po­dob­nie jest z ko­lej­ną cią­żą. Oczy­wi­ście, są przy­pad­ki kie­dy na­le­ży kar­mie­nie za­koń­czyć, ale w zdro­wej cią­ży nie ma ta­kiej ko­niecz­no­ści (wię­cej o kar­mie­niu w cza­sie cią­ży). Wie­le mam z po­wo­dze­niem kar­mi całą cią­żę, a na­wet po­tem w tan­de­mie.

Inną spra­wą jest to, że ko­bie­ta cię­żar­na może po pro­stu nie mieć siły, mieć na­si­lo­ne nud­no­ści, być zmę­czo­ną a kar­mie­nie pier­sią do­dat­ko­wo utrud­nia wów­czas prze­trwa­nie cią­żo­wych do­le­gli­wo­ści. Dla­te­go poza wska­za­nia­mi/prze­ciw­ska­za­nia­mi me­dycz­ny­mi, mama musi też wziąć pod uwa­gę to, jak się w tej sy­tu­acji od­naj­du­je.

Pro­ble­my ze snem i ape­ty­tem

Je­śli cho­dzi o roz­wią­za­nie pro­ble­mów ze snem w nocy albo ape­ty­tem, chcia­łam prze­strzec tyl­ko, że roz­wią­za­nie wca­le nie jest ta­kie oczy­wi­ste. Jest gru­pa dzie­ci, któ­ra po od­sta­wie­niu od pier­si za­czy­na jeść i prze­sy­piać noce. Są też dzie­ci, któ­re mimo kar­mie­nia mają świet­ny ape­tyt i prze­sy­pia­ją noce. Są też ta­kie, któ­re po od­sta­wie­niu bu­dzą się czę­ściej i w ra­mach pro­te­stu od­ma­wia­ją je­dze­nia cze­go­kol­wiek in­ne­go. Wresz­cie są dzie­ci, u któ­rych za­mie­rzo­ny efekt moż­na osią­gnąć w inny spo­sób niż przez od­sta­wie­nie.

I nie­ste­ty, nie je­ste­śmy w sta­nie prze­wi­dzieć jak kon­kret­ne dziec­ko za­adap­tu­je się do no­wej sy­tu­acji. Dla­te­go też, nie ma co się su­ge­ro­wać tym, że dziec­ko są­siad­ki za­czę­ło prze­sy­piać noce po od­sta­wie­niu. Bo je­śli jest to je­dy­ny po­wód dla za­koń­cze­nia kar­mie­nia pier­sią, to cały pro­ces może się za­koń­czyć roz­cza­ro­wa­niem, co z ko­lei może wzbu­dzić w ma­mie po­czu­cie winy. W ta­kich sy­tu­acjach war­to też roz­wa­żyć czę­ścio­we od­sta­wie­nie, ale o tym póź­niej.

Trud­ne za­cho­wa­nia ma­lu­cha

W kon­tek­ście trud­nych za­cho­wań przy pier­si ma­lu­chów, chcia­łam wszyst­kim ma­mom, któ­re to iry­tu­je po­wie­dzieć, że to nie jest okrop­ne, że tak my­śli­cie. Cią­głe wkła­da­nie ręki pod bluz­kę, ska­ka­nie z bro­daw­ką mię­dzy zę­ba­mi czy gry­zie­nie na­praw­dę może iry­to­wać na­wet naj­bar­dziej od­da­ną dziec­ku mamę. In­nej zaś może w ogó­le nie prze­szka­dzać. Ale je­śli z tego po­wo­du mama za­czy­na czuć złość wo­bec dziec­ka, a kar­mie­niu za­czy­na­ją to­wa­rzy­szyć ne­ga­tyw­ne emo­cje, to może fak­tycz­nie nie war­to tego kon­ty­nu­ować? Ale! Może je­śli to je­dy­ny pro­blem i uda­ło­by się dziec­ko od­uczyć tych za­cho­wań, to dal­sze kar­mie­nie by­ło­by moż­li­we?

Tu­taj po­zwo­lę so­bie tyl­ko przy­po­mnieć, że dzie­ci to bar­dzo in­te­li­gent­ne isto­ty, któ­re ro­zu­mie­ją co się do nich mówi i wie­le moż­na im wy­tłu­ma­czyć. Taką pod­sta­wo­wą za­sa­dą, je­śli dziec­ko robi przy pier­si coś, co nam się nie po­do­ba jest prze­rwa­nie kar­mie­nia i wy­tłu­ma­cze­nie dziec­ku co robi nie tak. Np. „syn­ku, mamę boli jak cią­gniesz ząb­ka­mi, jak bę­dziesz tak ro­bił, bę­dzie­my koń­czyć kar­mie­nie”. Na­wet je­śli nie od razu, to za któ­rymś ra­zem po­win­no za­dzia­łać.

Zmę­cze­nie

I na ko­niec parę słów o zmę­cze­niu. To chy­ba znak roz­po­znaw­czy wszyst­kich mam, nie­za­leż­nie od tego czy kar­mią pier­sią, mle­kiem od­cią­gnię­tym czy mo­dy­fi­ko­wa­nym. By­cie mamą to peł­no­eta­to­wa pra­ca, w któ­rej nie moż­na iść na zwol­nie­nie a i urlo­pu za­zwy­czaj mniej niż 26 dni w roku.

Je­śli do tego wszyst­kie­go mama jest bu­dzo­na w nocy co go­dzi­nę, a sa­mot­ne wyj­ście z domu by­ło­by moż­li­we wy­łącz­nie po od­cię­ciu i po­zo­sta­wie­niu pier­si przy dziec­ku, to ja się nie dzi­wię, że prę­dzej czy póź­niej w gło­wie wy­brzmie­wa „mam dość”.

Zwłasz­cza, je­śli po­moc taty czy bab­ci jest ogra­ni­czo­na bra­kiem po­sia­da­nia pier­si peł­nych mle­ka. Ta­kie zmę­cze­nie ob­ni­ża próg cier­pli­wo­ści, na­si­la iry­ta­cję i może być po­wo­dem do od­sta­wie­nia dziec­ka od pier­si. Ale też może trosz­kę za­bu­rzać osąd. Być może jed­nak da się ja­koś zor­ga­ni­zo­wać so­bie chwi­lę wy­tchnie­nia, żeby na­ła­do­wać ba­te­rie? Albo wcią­gnąć tatę w opie­kę? Być może płacz i hi­ste­ria ja­kie będą temu to­wa­rzy­szyć wca­le nie będą więk­sze niż te w trak­cie od­sta­wia­nia…

Jesz­cze raz pod­kre­ślę, po­wyż­szy frag­ment nie miał Was znie­chę­cić do od­sta­wie­nia dziec­ka od pier­si a je­dy­nie za­chę­cić do za­sta­no­wie­nia się, czy to jest wła­śnie to, cze­go na­praw­dę po­trze­bu­je­cie. A je­śli tak, to wie­dząc w czym leży pro­blem ła­twiej też bę­dzie cały pro­ces za­pla­no­wać. Tak­że je­śli de­cy­zja za­pa­dła, to… do dzie­ła!

3 spo­so­by od­sta­wie­nia od pier­si

Po pierw­sze trze­ba się za­sta­no­wić w jaki spo­sób chce­my dziec­ko od pier­si od­sta­wić. A ist­nie­ją 3:

  • czę­ścio­we od­sta­wie­nie,
  • na­głe od­sta­wie­nie,
  • pla­no­we od­sta­wie­nie.

Od­sta­wie­nie czę­ścio­we

Po­le­ga nie tyle na cał­ko­wi­tej re­zy­gna­cji z kar­mie­nia, co na ogra­ni­cze­niu ilo­ści kar­mień w cią­gu doby. Czy­li np. po­zo­sta­wie­niu 1-2 kar­mień na dobę. I ta­kie kar­mie­nie może trwać na­wet mie­sią­ca­mi. Bę­dzie to do­bre roz­wią­za­nie dla tych mam, któ­re po prze­my­śle­niu spra­wy stwier­dzą, że nie ko­niecz­nie prze­szka­dza im samo kar­mie­nie, a może tyl­ko np. ilośc kar­mień w cią­gu doby lub kar­mie­nia noc­ne. Albo wręcz prze­ciw­nie – wra­ca­ją do pra­cy w dzień i chcą zo­sta­wić wy­łącz­nie noc­ne kar­mie­nia. Naj­le­piej dojść do nie­go w spo­sób pla­no­wy, choć cza­sem może być ko­niecz­ność na­głej zmia­ny.

Na­głe od­sta­wie­nie

Jest naj­mniej ła­god­nym i naj­mniej bez­piecz­nym spo­so­bem, ale cza­sem ko­niecz­nym albo je­dy­nym sku­tecz­nym. Je­śli mama na­gle za­cho­ru­je, musi wy­je­chać albo do­tych­cza­so­we pró­by nie przy­nio­sły efek­tu – może nie być in­ne­go wyj­ścia jak od­sta­wić dziec­ko z dnia na dzień. Jest ono bar­dzo trud­ne, po­nie­waż gro­zi za­sto­jem po za­prze­sta­niu kar­mie­nia zwłasz­cza, je­śli do­tych­czas mama jesz­cze spo­ro kar­mi­ła. W tym wy­pad­ku na­le­ży szcze­gól­nie ob­ser­wo­wać pier­si.

Pod­sta­wo­we za­sa­dy to zim­ne okła­dy, od­cią­ga­nie mle­ka do uczu­cia ulgi (przy­po­mi­nam, że pier­si „pu­ste” pro­du­ku­ją 6 razy wię­cej mle­ka niż „peł­ne”, dla­te­go na­le­ży z jed­nej stro­ny za­po­bie­gać nad­mier­ne­mu ich prze­peł­nie­niu a z dru­giej stro­ny sta­rać się nie sty­mu­lo­wać lak­ta­cji).

U nie­któ­rych ko­biet sku­tecz­ne mogą być zio­ła zmniej­sza­ją­ce lak­ta­cję (np. szał­wia). Część mam może wy­ma­gać po­da­nia le­ków ha­mu­ją­cych lak­ta­cję, jed­nak trze­ba pa­mię­tać o ich po­ten­cjal­nych dzia­ła­niach nie­po­żą­da­nych i osta­tecz­no­ści tego roz­wią­za­nia.
Ten spo­sób od­sta­wie­nia czę­sto też wią­że się z bar­dzo sil­ny­mi emo­cja­mi za­rów­no u dziec­ka jak i mamy, może na­wet pro­wa­dzić do ob­ni­że­nia na­stro­ju. Dla­te­go de­cy­du­jąc się na na­głe od­sta­wie­nie na­le­ży szcze­gól­nie uni­kać pod­ję­cia po­chop­nej de­cy­zji, po­nie­waż może się oka­zać, że od­wro­tu już nie ma.

Nie wiem cze­mu, ale mam wra­że­nie, zwłasz­cza czy­ta­jąc Wa­sze wia­do­mo­ści na In­sta­gra­mie w tym te­ma­cie, że dla du­żej czę­ści mam jest to pod­sta­wo­wy spo­sób od­sta­wie­nia dziec­ka. A nie po­wi­nien! Dużo lep­sze, je­śli tyl­ko ma­cie na to czas i prze­strzeń, jest od­sta­wie­nie pla­no­we.

Od­sta­wie­nie pla­no­we

Naj­bar­dziej przy­po­mi­na na­tu­ral­ny pro­ces od­sta­wie­nia. Za­zwy­czaj nie wy­wo­łu­je aż ta­kiej bu­rzy emo­cji, po­zwa­la stop­nio­wo oswo­ić się obu stro­nom z nową sy­tu­acją, nie gro­zi za­sto­jem. Po­le­ga na eli­mi­no­wa­niu 1 kar­mie­nia na kil­ka dni. Za­zwy­czaj za­czy­na­my od naj­mniej waż­ne­go kar­mie­nia a naj­waż­niej­sze li­kwi­du­je­my jako ostat­nie. Dla nie­któ­rych dzie­ci naj­waż­niej­sze są kar­mie­nia przed snem, inne mu­szą za­cząć dzień od mle­ka z pier­si. Mama musi oce­nić, któ­re z kar­mień bę­dzie naj­ła­twiej po­mi­nąć.

Naj­waż­niej­sze to usta­lić so­bie plan – np. że chce się za­koń­czyć kar­mie­nie w cią­gu 2 ty­go­dni, mie­sią­ca, albo do we­se­la bra­ta. Po­li­czyć ile tych kar­mień jest do­tych­czas i re­al­nie roz­ło­żyć to w cza­sie. Trze­ba też w tym pla­nie uwzględ­nić uczu­cia dziec­ka. Za­bra­nie cy­cu­sia może być du­żym cio­sem dla dziec­ka, dla­te­go może war­to za­pla­no­wać je w cza­sie, kie­dy dziec­ko nie ma do­dat­ko­wych po­wo­dów do stre­su.

Dla­te­go wy­żej już wspo­mnia­ny po­wrót do pra­cy, pój­ście do żłob­ka, wy­jazd taty w de­le­ga­cję (to kiep­ski mo­ment rów­nież ze wzglę­du na brak po­mo­cy), za­bra­nie smocz­ka czy po­czą­tek od­pie­lu­cho­wy­wa­nia nie są ko­niecz­nie naj­lep­szym mo­men­tem na start. Pa­mię­taj­my też, że są sy­tu­acje, w któ­rych dzie­ci po­trze­bu­ją pier­si bar­dzie niż za­zwy­czaj, więc je­śli dziec­ko aku­rat cho­ru­je, cze­ka je ope­ra­cja, albo ząb­ku­je może war­to po­cze­kać aż sy­tu­acja ule­gnie po­pra­wie.

Roz­mo­wa z dziec­kiem

Po pierw­sze uwa­żam, że na­le­ży z dziec­kiem o tym po­roz­ma­wiać. Wie­cie, że je­stem fan­ką tłu­ma­cze­nia dzie­ciom wszyst­kie­go i w tym wy­pad­ku nie jest in­a­czej. Na­wet nie­mow­lę­ta ro­zu­mie­ją dużo, o star­szych dzie­ciach nie wspo­mi­na­jąc, dla­te­go na­le­ży je uprze­dzić, że ich ży­cie się nie­dłu­go zmie­ni.

W trak­cie sa­me­go od­sta­wia­nia też war­to pró­bo­wać tłu­ma­czyć dzie­ciom dla­cze­go nie mogą do­stać pier­si. Na­le­ży oczy­wi­ście do­sto­so­wać prze­kaz i ar­gu­men­ty do tego, co dla dziec­ka zro­zu­mia­łe. Część mam mówi, że cy­cuś jest cho­ry kie­dy de­fi­ni­tyw­nie koń­czy kar­mie­nie (cza­sem po­ma­ga na­kle­je­nie pla­ster­ka, nie­któ­re mamy na­wet ban­da­żu­ją pier­si dla po­par­cia tej in­for­ma­cji), część, że mlecz­ko po pro­stu się skoń­czy­ło i w za­leż­no­ści od ro­dza­ju od­sta­wie­nia – już go nie bę­dzie, albo musi się na­zbie­rać. Każ­dy ar­gu­ment jest do­bry o ile nie bę­dzie to „nie, bo nie”.

W przy­pad­ku mam w cią­ży moż­na po­wie­dzieć, że mlecz­ko jest dla sio­strzycz­ki/bra­cisz­ka, ale z tym ar­gu­men­tem na­le­ży uwa­żać, aby dziec­ko nie trak­to­wa­ło ro­dzeń­stwa jako tego, przez kogo za­bra­no mu mlecz­ko. Tu­taj dużo bę­dzie za­le­ża­ło od za­awan­so­wa­nia cią­ży w ja­kim mama de­cy­du­je się na od­sta­wie­nie i sto­sun­ku star­sza­ka do ma­leń­stwa w brzusz­ku.

Od­wró­ce­nie uwa­gi

Po dru­gie, je­śli eli­mi­nu­je­my dane kar­mie­nie mu­si­my z jed­nej stro­ny spró­bo­wać od­wró­cić uwa­gę od pier­si w da­nej po­rze, z dru­giej za­pro­po­no­wać dziec­ku inny ro­dzaj bli­sko­ści. Może to być spa­cer, wspól­na za­ba­wa, albo tar­za­nie po łóż­ku czy czy­ta­nie ksią­żecz­ki i przy­tu­la­nie za­miast pier­si przed snem. Dzię­ki temu dziec­ko wie, że ra­zem z cy­cu­siem nie tra­ci mamy.

W przy­pad­ku star­szych dzie­ci (tak od ok. 18. mie­sią­ca) war­to też przy tym mó­wić, że cy­cuś bę­dzie, ale póź­niej, albo wie­czo­rem, albo rano jak się obu­dzi. Wte­dy dziec­ko wie, że to, że te­raz nie, nie zna­czy, że w ogó­le go nie bę­dzie. Ła­twiej mu wów­czas od­pu­ścić. U młod­szych le­piej się jed­nak spraw­dzi od­wra­ca­nie uwa­gi.

No i oczy­wi­ście, je­śli dane kar­mie­nie speł­nia­ło funk­cję po­sił­ku, za­pro­po­nuj­my coś in­ne­go do je­dze­nia w za­mian. Głód to je­den z sil­niej przy­po­mi­na­ją­cych o ssa­niu czyn­ni­ków. Do­brym po­my­słem jest wy­bra­nie cze­goś, co dziec­ko lubi tak, aby ten po­si­łek był dla dziec­ka atrak­cyj­ny i mógł choć w pew­nym stop­niu kon­ku­ro­wać z pier­sią. Przy­po­mi­nam też że za­stę­pu­jąc mle­ko z pier­si po­kar­mem sta­łym zmniej­sza­my dziec­ku po­daż pły­nów, więc trze­ba pa­mię­tać o częst­szym po­da­wa­niu wody.

Uni­kaj­my sko­ja­rzeń z kar­mie­niem

W okre­sie od­sta­wia­nia zre­zy­gnuj­my z du­żych de­kol­tów (tu­taj po­ja­wia się zro­zu­mie­nie dla mam, któ­re la­tem cho­dzą w gol­fach), sia­da­nia na fo­te­lu do kar­mie­nia czy bra­nia dziec­ka na rącz­ki w po­zy­cji w ja­kiej za­zwy­czaj kar­mi­ły­śmy. Bo to tro­chę tak jak z die­tą. Ła­twiej wy­trwać je­śli nie idzie­my ze zna­jo­my­mi do knaj­py gdzie ser­wu­ją na­sze ulu­bio­ne bur­ge­ry, czyż nie?

Nie pro­po­nuj

Po czwar­te, sta­raj­my się nie pro­po­no­wać dziec­ku pier­si, je­śli samo się nie upo­mi­na. Na­wet je­śli za­pla­no­wa­łaś wy­eli­mi­no­wać wie­czor­ne kar­mie­nie, a dziec­ko aku­rat w cza­sie po­po­łu­dnio­we­go zaj­mie się za­ba­wą, to nie przy­po­mi­naj­my mu o pier­si na za­sa­dzie „zjedz te­raz bo po­tem nie do­sta­niesz”. Może jed­nak to po­po­łu­dnio­we ma dla nie­go mniej­sze zna­cze­nie i ła­twiej z nie­go zre­zy­gnu­je?

Je­śli pla­nu­jesz re­zy­gna­cję z noc­nych kar­mień, nie wszyst­kie po­wyż­sze spo­so­by mają za­sto­so­wa­nie. O 3:00 w nocy ra­czej nie za­sią­dzie­cie do ka­na­pek ani nie roz­sy­pie­cie kloc­ków na środ­ku łóż­ka. Noc­ne kar­mie­nia dla du­żej czę­ści mam są naj­trud­niej­sze do za­koń­cze­nia, i czę­sto cięż­ko się obyć bez po­mo­cy taty. Może być tak, że w ra­zie po­bud­ki mama wsta­je do dziec­ka ale nie po­da­je pier­si, w za­mian ma­leń­stwo ko­ły­sze, przy­tu­la, śpie­wa, po­da­je pi­cie (war­to zo­sta­wić przy łó­żecz­ku coś nie­sło­dzo­ne­go przed nocą).

W wie­lu przy­pad­kach spraw­dza się to, że tata wsta­je do dziec­ka lub śpi z nim w jed­nym po­ko­ju, kie­dy mama jest za ścia­ną. Cza­sem jed­nak dziec­ko jest tak spryt­ne, że nie da się oszu­kać, wy­rwie się ta­cie i po­bie­gnie do mamy. W ta­kich wy­pad­kach moż­na po­my­śleć o no­co­wa­niu u sio­stry/mamy/ko­le­żan­ki. Jest też duża gru­pa mam, u któ­rych taka sy­tu­acja bę­dzie wy­mu­szo­na po pro­stu przez noc­ną pra­cę.

W tym miej­scu chcia­łam zwró­cić się do Pa­nów, je­śli ja­kimś cu­dem mnie czy­ta­ją. Przy­kro mi, to nie bę­dzie ła­twe. Ma­luch na pew­no bę­dzie pła­kał, czę­sto też wo­łał „mama” czy „am am”. Ale mu­si­cie wziąć to na kla­tę. Po­dej­rze­wam, że je­śli Wa­sza part­ner­ka do­tych­czas kar­mi­ła ma­leń­stwo w nocy, to jed­nak ona czę­ściej od Was za­ry­wa­ła noce. Te­raz ma­cie oka­zję się od­wdzię­czyć. Zwłasz­cza, że jak znam ży­cie, w tym cza­sie ona wca­le nie bę­dzie słod­ko spa­ła, a wy­pła­ki­wa­ła się w po­dusz­kę za ścia­ną.

Dużo mam wy­pra­co­wa­ło też swo­je tri­ki – sły­sza­łam np. o sma­ro­wa­niu pier­si czymś gorz­kim, aby znie­chę­cić dziec­ko do pier­si. Oso­bi­ście nie wiem, czy aku­rat wy­wo­ły­wa­nie awer­sji do pier­si u dziec­ka jest do­brym po­my­słem, ale z dru­giej stro­ny – to­ną­cy brzy­twy się chwy­ta. Je­śli zde­cy­du­je­cie się na tę me­to­dę – sprawdź­cie tyl­ko, pro­szę, czy wy­bra­ny pre­pa­rat moż­na bez­piecz­nie zjeść 🙂

Chcia­ła­bym jesz­cze zwró­cić uwa­gę na jed­ną rzecz. Mia­no­wi­cie, żeby nie­za­leż­nie od spo­so­bu od­sta­wia­nia ob­ser­wo­wać sie­bie i dziec­ko. Na­wet przy pla­no­wym od­sta­wie­niu jego po­stęp może oka­zać się zbyt szyb­ki – dla mamy lub dla dziec­ka. Je­śli dziec­ko za­czy­na pre­zen­to­wać nie­po­ko­ją­ce za­cho­wa­nia np. ssa­nie koł­der­ki lub za­ba­wek, ob­gry­za­nie pa­znok­ci, znacz­nie na­si­lo­ny lęk przed roz­łą­ką z mamą, ją­ka­nie czy na­głe na­pa­dy agre­sji – może to ozna­czać, że trze­ba zwol­nić tem­po lub na­wet odło­żyć cały plan w cza­sie. Je­śli u mamy doj­dzie do za­sto­jów czy obrzę­ku, to rów­nież może być znak, że na­le­ży zwięk­szyć ilość dni, co któ­re eli­mi­nu­je­my kar­mie­nie.

I przede wszyst­kim, choć z jed­nej stro­ny chcia­ła­bym na­pi­sać, że naj­waż­niej­sza dla suk­ce­su jest kon­se­kwen­cja, to z dru­giej my­ślę, że gdzieś z tyłu gło­wy trze­ba dać so­bie pra­wo do tego, żeby zmie­nić zda­nie je­śli oka­że się to dla nas za trud­ne.

Moja hi­sto­ria od­sta­wie­nia od kar­mie­nia pier­sią

No do­brze, ale to wszyst­ko teo­ria i nie zdzi­wię się je­śli stwier­dzi­cie, że ła­twiej po­wie­dzieć niż zro­bić. Dla­te­go po­sta­ram się opo­wie­dzieć Wam na­szą hi­sto­rię od­sta­wia­nia. Pa­mię­taj­cie jed­nak, że każ­da taka hi­sto­ria bę­dzie inna i to co u jed­ne­go się spraw­dzi­ło, u dru­gie­go może być to­tal­ną kla­pą.

Chy­ba nig­dy o tym jesz­cze nie mó­wi­łam pu­blicz­nie, ale za­nim zo­sta­łam mamą my­śla­łam, że swo­je dziec­ko będę kar­mić góra rok. Oczy­wi­ście, zna­łam wszyst­kie za­le­ce­nia, wie­dzia­łam, że z me­dycz­ne­go punk­tu wi­dze­nia dłu­gie kar­mie­nie ma sens, ale… ja­koś nie wi­dzia­łam sie­bie kar­mią­cej tak duże dziec­ko. Wszyst­ko się zmie­ni­ło kie­dy Ra­fa­łek już się uro­dził i po trud­nych po­cząt­kach wresz­cie uda­ło nam się wyjść na lak­ta­cyj­ną pro­stą.

Pa­mię­tam, że Ra­fał miał ja­kieś 2 mie­sią­ce a ja już my­śla­łam, że nie wy­obra­żam so­bie, że bym go mia­ła kie­dy­kol­wiek od pier­si od­sta­wić. To było coś na­sze­go, coś co bar­dzo lu­bi­łam i dzię­ki cze­mu czu­łam z nim wy­jąt­ko­wą więź.

Ra­fał był ty­po­wym „cyc­ko­ho­li­kiem”, w dzień jadł czę­sto, ale nie­zbyt duże por­cje. Rok temu, w trak­cie wa­ka­cyj­nych upa­łów po­tra­fił się na­wet do­ma­gać pier­si co pół go­dzi­ny! Koło 3. mie­sią­ca za­czął już za­sy­piać koło 18:00-19:00, ja go kar­mi­łam „na śpio­cha” przed swo­im snem, on bu­dził się jesz­cze za­wsze o 2:30, a po­tem do­pie­ro rano.

I tak było do 6. m.ż. Wte­dy wy­rósł nam z do­staw­ki i „wy­pro­wa­dzi­li­śmy” go do jego po­ko­ju, ja czę­ścio­wo wró­ci­łam do pra­cy i za­czę­li­śmy roz­sze­rzać die­tę. Któ­ry z tych czyn­ni­ków miał naj­więk­szy wy­pływ, nie wiem – ale do­szli­śmy do mo­men­tu, że ja już na­wet nie wie­dzia­łam ile tych kar­mień w nocy jest…

Ale wróć­my do tego dnia. Roz­sze­rza­jąc die­tę Ra­fał­ko­wi wie­dzia­łam, że lada chwi­la wró­cę do pra­cy i ba­łam się, że nie dam rady od­cią­gnąć tyle mle­ka, żeby wy­star­czy­ło na czas mo­jej nie­obec­no­ści. Chcia­łam, żeby w tym cza­sie tata lub bab­cia mo­gli mu po­dać 1 sta­ły po­si­łek. I choć pra­co­wa­łam tyl­ko 2 dni w ty­go­dniu to dość szyb­ko Ra­fał do­sto­so­wał się do ta­kie­go ryt­mu – ja­kie było moje zdzi­wie­nie, gdy któ­re­goś dnia zo­rien­to­wa­łam się, że Ra­fa­łek całe przed­po­łu­dnie nie je pier­si! Na­wet tro­chę mi było smut­no…

Po­tem z 1 po­sił­ku zro­bi­ły się 2: śnia­dan­ko i obia­dek, i tak funk­cjo­no­wa­li­śmy do cza­su pój­ścia ma­łe­go do żłob­ka. Na spo­tka­niu or­ga­ni­za­cyj­nym py­ta­łam na­wet czy jest moż­li­wość po­da­wa­nia mo­je­go mle­ka, ale gdy Ra­fał już po­szedł do żłob­ka, oka­za­ło się to zbęd­ne. Pierś do­sta­wał po prze­bu­dze­niu i po­tem po po­wro­cie do domu. Co praw­da do żłob­ka cho­dził 2 x/ty­dzień, ale ja­koś z au­to­ma­tu de­ter­mi­no­wa­ło nam to pory po­sił­ków rów­nież w inne dni. Przy czym zo­sta­wał w nim co­raz dłu­żej, więc i w na­tu­ral­ny spo­sób co­raz wię­cej po­sił­ków zja­dał w żłob­ku, a co za tym idzie, co­raz dłuż­sza ro­bi­ła się prze­rwa w kar­mie­niu pier­sią.

Za­uwa­ża­łam to przede wszyst­kim po ko­niecz­no­ści od­cią­ga­nia mle­ka w pra­cy. Na po­cząt­ku mu­sia­łam od­cią­gać w po­ło­wie 8-go­dzin­ne­go dy­żu­ru i le­d­wo wy­trzy­my­wa­łam 12 go­dzin z 1 od­cią­ga­niem w po­ło­wie. Po­tem 8 go­dzin ro­bi­ło się bez­pro­ble­mo­we i nie wy­ma­ga­ło od­cią­ga­nia wca­le, a na prze­rwę w trak­cie 12-go­dzin­ne­go dy­żu­ru nie zjeż­dża­łam już z tak bar­dzo prze­peł­nio­ny­mi pier­sia­mi.

W pew­nym mo­men­cie do­łą­czy­łam mu też ko­la­cje i tak da­lej stop­nio­wo zmniej­sza­ła się licz­ba dzien­nych kar­mień. Za to przed snem i w nocy Ra­fa­łek nad­ra­biał. W dzień jadł dość chęt­nie, nie był na­to­miast fa­nem pi­cia wody – uda­wa­ło mi się w nie­go wci­snąć max pół kub­ka. Ale roz­wi­jał się pra­wi­dło­wo, przy­bie­rał ład­nie, szedł wzdłuż jed­ne­go ka­na­łu cen­ty­lo­we­go, nie bu­dził mo­je­go nie­po­ko­ju.

W maju Ra­fa­łek za­czął już żło­bek „na pe­łen etat” i do­szli­śmy do 3 kar­mień w dzień – po prze­bu­dze­niu, po żłob­ku i przed snem, plus te nie­szczę­sne noce. Po­mi­ja­jąc aspekt kar­mie­nia, w tam­tym okre­sie czu­łam się bar­dzo zmę­czo­na. Ma­rzy­ło mi się wy­rwać z domu choć na chwi­lę. Od uro­dze­nia Ra­fał spę­dził tyl­ko 1 noc bez mamy i to w cza­sie kie­dy by bar­dzo ma­lut­ki. A tak to za­wsze by­łam z nim, na­wet wy­jeż­dża­łam z nim bez męża. Tak­że po pro­stu po­trze­bo­wa­łam chwi­li dla sie­bie. Za­pla­no­wa­ły­śmy wte­dy wy­jazd z przy­ja­ciół­ką do spa. Po­cząt­ko­wo bez więk­sze­go pla­nu.

Gdy wró­ci­łam do pra­cy na eta­cie było jesz­cze go­rzej. Ra­fał bu­dził się jesz­cze czę­ściej, ja spa­łam jesz­cze kró­cej a do tego za­cho­ro­wał na „ma­mo­zę”. Chciał być cią­gle no­szo­ny a wzię­ty na ręce od razu pró­bo­wał do­bie­rać się do pier­si. Albo rącz­ką albo wy­gi­nał się w chiń­skie 8 i pró­bo­wał jeść.

Do tego wszyst­kie­go zmie­nił spo­sób ssa­nia i po każ­dym kar­mie­niu zo­sta­wiał mi pięk­nie od­bi­ty gar­ni­tur zę­bów. To bo­la­ło, za­czę­ło mi prze­szka­dzać i mia­łam dość. Z tego wszyst­kie­go po­my­śla­łam, że wy­ko­rzy­stam ten wy­jazd do od­sta­wie­nia go od pier­si. W koń­cu 1,5 roku to i tak do­bry wy­nik, a szczę­śli­wa mama to szczę­śli­we dziec­ko.

Po­wie­dzia­łam o tym mę­żo­wi, uznał, że „naj­wyż­szy czas” i taki był plan. Obej­mo­wał też wzię­cie le­ków ha­mu­ją­cych lak­ta­cję na wy­jeź­dzie, żeby nie na­ba­wić się za­sto­ju. Do tego cza­su wy­cho­dząc na spa­cer czy plac za­baw wy­eli­mi­no­wa­li­śmy też kar­mie­nie „po żłob­ku”, a Ra­fa­łek co­raz czę­ściej był usy­pia­ny przez tatę, dzię­ki cze­mu za­sy­piał bez pier­si. (W tym miej­scu mu­szę po­dzię­ko­wać mo­je­mu mę­żo­wi, któ­ry po­mi­mo wo­ła­nia o mamę nig­dy się nie pod­da­wał i nie po­zwa­lał mi „wkro­czyć do ak­cji” tyl­ko da­lej tu­lił, lu­lał, śpie­wał, czy­tał…)

Wszyst­ko szło zgod­nie z pla­nem, jed­nak im bli­żej wy­jaz­du tym więk­sze mia­łam wąt­pli­wo­ści. Bo prze­cież on jest jesz­cze mały i może jed­nak to od­sta­wie­nie to nie­naj­lep­szy po­mysł… Przed sa­mym wy­jaz­dem zre­zy­gno­wa­łam z po­my­słu bra­nia le­ków. W za­mian po­sta­no­wi­łam za­brać lak­ta­tor, żeby de­cy­zja nie była osta­tecz­na. Kie­dy rano w dniu wy­jaz­du wsta­łam na po­ciąg, ja­koś nie by­łam so­bie w sta­nie wy­obra­zić, że to mia­ło­by być na­sze ostat­nie kar­mie­nie.

W trak­cie week­en­du mimo roz­sąd­ne­go moim zda­niem od­cią­ga­nia (choć przy­zna­ję, nie ro­bi­łam zim­nych okła­dów) i tak po­ja­wił się pro­blem z miej­sco­wym za­sto­jem i bó­lem pier­si. W 3. dniu wy­jaz­du do­szło na­wet do sy­tu­acji, w któ­rej by­łam w sta­nie od­cią­gnąć co­kol­wiek tyl­ko po cie­płym prysz­ni­cu. Bra­łam ibu­pro­fen i ma­rzy­łam o po­wro­cie do domu i przy­sta­wie­niu Ra­fał­ka do pier­si. (Stąd moja rada, na­praw­dę ob­ser­wuj­cie swo­je pier­si, bo u mnie czas po ja­kim za­zwy­czaj wy­ma­ga­ły od­cią­ga­nia, w tym okre­sie oka­zał się zbyt dłu­gi.)

W mię­dzy­cza­sie roz­ma­wia­łam z mę­żem, któ­ry po­wie­dział, że pierw­szą noc Ra­fa­łek prze­pła­kał za mamą, dru­ga była już tro­chę spo­koj­niej­sza. Gdy po­wie­dzia­łam, że chy­ba jed­nak go nie od­sta­wię, był zły. To by bo­wiem ozna­cza­ło, że na dar­mo prze­mę­czył się przez te noce. A ja by­łam roz­dar­ta i nie wie­dzia­łam co mam zro­bić. Z jed­nej stro­ny roz­są­dek ka­zał iść za cio­sem, z dru­giej ser­ce pę­ka­ło na samą myśl, że mia­ła­bym go już nig­dy nie kar­mić.

Kie­dy wró­ci­łam do War­sza­wy pe­cho­wo mia­łam na so­bie bluz­kę ko­per­to­wą (nie prze­my­śla­łam spra­wy pa­ku­jąc się) i Ra­fa­łek za­czął się­gać do pier­si, co do­dat­ko­wo mnie po­ru­szy­ło. Do snu ulu­lał go tata, a ja wte­dy nie wy­trzy­ma­łam. Po­pła­ka­łam się tak, że nie by­łam w sta­nie wy­du­sić z sie­bie sło­wa, pro­si­łam żeby mąż po­zwo­lił mi go jesz­cze kar­mić cho­ciaż raz dzien­nie, że on jesz­cze taki ma­lut­ki a ja taka nie­go­to­wa. My­ślę, że wte­dy zro­zu­miał jak trud­ne i waż­ne jest to dla mnie i po­wie­dział, że­bym zro­bi­ła jak chce. Usta­li­li­śmy tyl­ko, że nie wra­ca­my do kar­mie­nia w nocy, sko­ro po­przed­nią już pra­wie prze­spał.

Tej nocy Ra­fa­łek obu­dził się raz – chciał jeść, ale po­wie­dzia­łam mu, że cy­cu­sie już śpią i nie wol­no ich bu­dzić, że musi po­cze­kać do rana aż się obu­dzą a te­raz może do­stać wodę. Ku mo­je­mu za­sko­cze­niu grzecz­nie na­pił się wody i po­szedł spać da­lej. A pierś do­stał rano. Noc­ne po­bud­ki zda­rza­ły się jesz­cze spo­ra­dycz­nie, ale tekst o śpią­cych cy­cu­siach za­zwy­czaj za­my­kał te­mat kar­mie­nia.

Pod­su­mo­wu­jąc – Ra­fał­ka od­sta­wi­łam czę­ścio­wo, może spo­sób nie był opty­mal­ny, może zbyt burz­li­wy, ale był po­dyk­to­wa­ny mo­imi emo­cja­mi.

Po­tem był kar­mio­ny 1 albo 2 razy dzien­nie (w za­leż­no­ści od tego kto go usy­piał) i, co cie­ka­we, na­wet je­śli do­sta­wał pierś, to już przy niej nie za­sy­piał. Po na­kar­mie­niu wkła­da­łam go do łó­żecz­ka i sie­dzia­łam przy nim aż za­śnie. Trwa­ło to róż­nie dłu­go, ale usy­pia­nie dzie­ci to od­dziel­ny te­mat.

Co się wte­dy zmie­ni­ło? Miał jesz­cze lep­szy ape­tyt (choć nie są­dzi­łam, że to moż­li­we) i za­miast pół kub­ka wody, wy­pi­jał dzien­nie 3-4. To ozna­cza, że to wszyst­ko mu­siał wcze­śniej wy­sy­sać ze mnie w nocy!

Jed­no­cze­śnie za­uwa­ży­łam, że nie­kie­dy wie­czo­rem nie rzu­cał się na pier­si gdy tyl­ko usie­dli­śmy w fo­te­lu jak kie­dyś, ale po pro­stu przy­tu­lał się do mnie. I jako cie­ka­wost­kę po­wiem jesz­cze, że zo­stał mu od­ruch się­ga­nia rącz­ką do de­kol­tu, a pró­by wy­ję­cia tej ręki koń­czy­ły się pła­czem do mo­men­tu aż ma­jąc za­ję­te obie ręce (mat­ka po­lka wra­ca­ją­ca z za­ku­pa­mi i dziec­kiem na ręku do domu), nie mo­głam go zła­pać za rącz­kę po­wie­dzia­łam w bez­sil­no­ści „Ra­fał, pro­szę, za­bierz rącz­kę” i za­brał. I to zda­nie dzia­ła­ło przez dłuż­szy czas.

I ten stan trwał jesz­cze kil­ka mie­się­cy. Gdy wró­ci­łam do noc­nych dy­żu­rów cza­sem zda­rza­ły się dni na­wet bez tego jed­ne­go kar­mie­nia. Ba! Gdy ra­zem z mę­żem za­cho­ro­wa­li­śmy na an­gi­nę pa­cior­kow­co­wą po­wi­kła­ną rop­niem u nas oboj­ga, Ra­fał zo­stał wów­czas z bab­cią przez 3 dni i były to dni bez pier­si.

Na­to­miast w pew­nym mo­men­cie coś się zmie­ni­ło. Nie pa­mię­tam tak na­praw­dę czy była ja­kaś kon­kret­na przy­czy­na – może co­raz wię­cej dy­żu­rów (był taki okres w ży­ciu Ra­fał­ka, kie­dy pierw­sze co mó­wił co­dzien­nie po prze­bu­dze­niu to „mama nie do pla­cy, mama zo­stań”) a może trzyd­niów­ka, pod­czas któ­rej nie scho­dził z rą­czek spo­wo­do­wa­ły, że stał się bar­dzo… na­tar­czy­wy? Nie wiem czy to do­bre sło­wo, ale pa­mię­tam, że znów non stop się­gał mi do de­kol­tu, cią­gnął i szar­pał za bluz­kę. W pew­nym mo­men­cie jego za­cho­wa­nie było dla mnie wręcz nie­zno­śne. Któ­re­goś dnia coś we mnie pę­kło. Uzna­łam, że mu­szę, mu­szę za­koń­czyć kar­mie­nie. Tu i te­raz, dziś.

Wpa­dłam na po­mysł, że po­mo­że mi w tym bar­dzo po­le­ca­na książ­ka „Że­gna­my mle­ko mamy” Jo­an­ny Świercz. Był tyl­ko je­den pro­blem. Nie mia­łam cza­su, żeby ją za­ma­wiać i cze­kać aż przyj­dzie. Uda­ło mi się zna­leźć jed­no je­dy­ne miej­sce gdzie była do­stęp­na sta­cjo­nar­nie, w Kró­li­kar­ni. Po­je­cha­łam tam po pra­cy.

I przy­znam Wam szcze­rze, że do tej pory mam przed ocza­mi ten mo­ment ni­czym sce­nę z ja­kie­goś fil­mu. Sza­ro-bury lu­to­wy dzień, ziąb, po­twor­na ule­wa. Ja bie­gną­ca bez pa­ra­so­la przez park, żeby do­trzeć do księ­gar­ni, do­cie­ram tam prze­mo­czo­na i wśród ksią­żek na pół­kach wy­szu­ku­ję „Że­gna­my mle­ko”. Nie wiem tyl­ko czy pani w ka­sie pa­trzy­ła na mnie ze zro­zu­mie­niem czy po­li­to­wa­niem. Ale nie był to zwy­kły wzrok.

Usia­dłam w ka­wiar­ni, za­czę­łam czy­tać książ­kę i… ry­cza­łam jak bóbr. Ze wzru­sze­nia, żalu, przy­szłej tę­sk­no­ty. I pew­nie wie­lu in­nych uczuć. Ale de­cy­zji nie zmie­ni­łam. Tego wie­czo­ru przed snem prze­czy­ta­łam Ra­fał­ko­wi hi­sto­rię Kuby i za­miast pier­si za­pro­po­no­wa­łam książ­ko­we bu­zia­ki usy­pia­ki. Ko­lej­nych kil­ka dni z tą książ­ką na do­bra­noc wy­star­czy­ło, aby po 23 mie­sią­cach Ra­fał prze­stał być kar­mio­ny pier­sią. Czy to do­bry wy­nik? Naj­lep­szy jaki mo­gli­śmy mieć.

Chy­ba to już wszyst­ko w te­ma­cie od­sta­wie­nia. Mam na­dzie­ję, że ta por­cja teo­rii i na­sza hi­sto­ria uła­twią Wam choć tro­chę przej­ście tego pro­ce­su.

Naj­waż­niej­sze to pa­mię­tać o 4 rze­czach:

  1. Nie ma sen­su za­kła­da­nie jak dłu­go bę­dzie się kar­mić – ten plan we­ry­fi­ku­je ży­cie, więc po co się stre­so­wać, że coś idzie nie­zgod­nie z pla­nem?
  2. Żeby de­cy­zja była do­brze prze­my­śla­na i gdy tyl­ko to moż­li­we, spró­bo­wać za­cząć od od­sta­wia­nia pla­no­we­go da­jąc so­bie i dziec­ku czas.
  3. Od­sta­wie­nie od pier­si jest pro­ce­sem na­tu­ral­nym – kie­dyś musi na­stą­pić, taka ko­lej rze­czy – dzie­ci ro­sną i „do­ra­sta­ją”.
  4. Je­śli z ja­kie­go­kol­wiek po­wo­du mu­sisz lub chcesz od­sta­wić dziec­ko wcze­śniej niż (no wła­śnie, niż co?) to nie ozna­cza, że je­steś gor­szą mat­ką i ro­bisz dziec­ku krzyw­dę. Cza­sem po pro­stu trze­ba. Zdro­wie i szczę­ście mamy też mają zna­cze­nie!

No do­brze, to już na sam ko­niec… Po­wo­dze­nia!

Zdję­cie: Pau­la Ro­ma­now­ska.

Ostatnia aktualizacja: 31.10.2021
karmienie piersiąmlekopiersi

19 sierpnia 2019

27 min.

ZOBACZ RÓWNIEŻ

ul. Algierska 19W, 03-977 Warszawa. KRS 0001008022, NIP 5252678750, BDO 000108449
© © 2023 Roger Publishing sp. z o.o.