Loading...

31 stycznia 2019

19 min.

Wyprawka dla noworodka według Nicoli – lista niezbędników

Pierw­szy ar­ty­kuł z cy­klu „Wy­praw­ka dla no­wo­rod­ka”. Za­czy­na­my od nie­zbęd­ni­ka Ni­co­li – co war­to ku­pić i z cze­go (praw­do­po­dob­nie) bę­dziesz ko­rzy­sta­ła nie­mal co­dzien­nie. Na wy­praw­ko­wej li­ście zna­la­zło się rów­nież kil­ka ga­dże­tów, któ­rych za­kup mo­żesz so­bie da­ro­wać i któ­rych nie po­le­ca­my.

Nicole Sochacki-Wójcicka

Mamaginekolog

Wie­le z Was pro­si­ło, abym na­pi­sa­ła post o wy­praw­ce, czy­li o tym, w co przy­szła mama po­win­na się za­opa­trzyć wie­dząc, że nie­dłu­go zo­sta­nie mamą. Za­bie­ra­łam się do tego wpi­su od daw­na, jak ten przy­sło­wio­wy pies do jeża, ale nie dla­te­go, że uwa­żam, że to nie te­mat dla mnie – jak naj­bar­dziej dla mnie – w koń­cu je­stem nie tyl­ko le­kar­ką, ale przede wszyst­kim te­raz już po­dwój­ną mamą.

Dla­te­go, że na­pi­sa­nie ta­kie­go wpi­su jest mo­zol­ne i dłu­gie – tych rze­czy ma­jąc na­wet mi­ni­ma­li­stycz­ne po­dej­ście (a prze­ko­na­cie się, że ja wła­śnie ta­kie obec­nie mam) to jest od gro­ma i ciut ciut.

Za­tem i ar­ty­kuł pew­nie wyj­dzie dłu­ga­śny. Poza tym je­stem świę­cie prze­ko­na­na, że to co spraw­dzi­ło się u mnie, u in­nej mamy mo­gło się nie spraw­dzić, a to co in­nej ma­mie wy­da­wa­ło się ra­tu­ją­ce jej ma­cie­rzyń­stwo mi oso­bi­ście mo­gło się wy­da­wać zbęd­ne… (tu do­brym przy­kła­dem są szu­mią­ce za­baw­ki – ani je­den z mo­ich syn­ków po­zy­tyw­nie na nie nie re­ago­wał, za to na szum z su­szar­ki czy ra­dia już tak… a wiem, że dla wie­lu mam te szu­mią­ce za­baw­ki są zba­wien­ne).

Tak­że od razu chcę za­zna­czyć, że cze­goś ta­kie­go, jak ide­al­na wy­praw­ka dla dziec­ka we­dług mnie nie ma.

Nie­mniej jed­nak zde­cy­do­wa­łam się ten ar­ty­kuł na­pi­sać, bo moje po­dej­ście do za­ku­pów i rze­czy dla nie­mow­lę­cia zu­peł­nie się zmie­ni­ło od cza­sów mo­je­go pierw­sze­go syn­ka. Wte­dy ku­pi­łam peł­no zbęd­nych, a czę­ścio­wo na­wet nie­bez­piecz­nych (!) dla zdro­wia i roz­wo­ju dziec­ka rze­czy. Być może, a na­wet je­stem pew­na, że przy­szła pierw­szo­ra­zo­wa mama, coś z tego ar­ty­ku­łu dla sie­bie wy­cią­gnie.

Ar­ty­kuł po­dzie­lę na kil­ka czę­ści – na po­czą­tek przed­sta­wię Wam rze­czy, któ­re uwa­żam za nie­zbęd­ne.

Rze­czy nie­zbęd­ne

Wiem, że kie­dyś dzie­ci wy­cho­wy­wa­ły się w ja­ski­niach i po­ję­cie nie­zbęd­ne tro­chę jest może na wy­rost… to niech bę­dzie, że nie­zbęd­ne w no­wo­żyt­nym świe­cie i na do­da­tek we­dług mnie 🙂

Miej­sce do spa­nia

U więk­szo­ści osób bę­dzie to łó­żecz­ko, ale u wie­lu z Was (zo­ba­czy­cie…), łó­żecz­ko bę­dzie ra­czej peł­ni­ło funk­cję po­jem­ni­ka na pra­nie, bo dziec­ko bę­dzie mia­ło na wła­sne łó­żecz­ko „aler­gię” (taką aler­gię w cu­dzy­sło­wie oczy­wi­ście, nie taką praw­dzi­wie me­dycz­ną).

Spa­nie w łó­żecz­ku, któ­re jest w tym sa­mym po­ko­ju, gdzie śpią ro­dzi­ce pod wzglę­dem me­dycz­nym jest naj­zdrow­sze i naj­bar­dziej zmniej­sza ry­zy­ko śmier­ci łó­żecz­ko­wej.

Waż­ne jed­nak jest, aby łó­żecz­ko było „gołe”, czy­li bez ochra­nia­czy na szcze­bel­ki, bez po­du­szek, bez koł­de­rek, bez lam­pek i in­nych ka­bel­ków – wy­ją­tek sta­no­wi tu mo­ni­tor od­de­chu, któ­ry przy dru­gim syn­ku mia­łam, ale to dla­te­go, że tak nam za­le­co­no na kar­cie wy­pi­so­wej. Nie ma obec­nie stan­dar­do­wych za­le­ceń aby każ­de dziec­ko mia­ło mo­ni­tor od­de­chu.

Do spa­nia dla no­wo­rod­ka i nie­mow­lę­cia na pierw­sze 2-3, a może na­wet 4-6 mie­się­cy, BAR­DZO po­le­cam kosz moj­że­szo­wy. Jest to bez­piecz­ne miej­sce do spa­nia, poza tym wy­god­ne i PRZE­NO­ŚNE! Czy­li jak chce­cie ro­bić obiad, to bie­rze­cie kosz do kuch­ni – w szcze­gól­no­ści jest to po­moc­ne jak ma­cie np. sy­pial­nię na in­nym pię­trze niż kuch­nie.

Bar­dzo wy­god­nym roz­wią­za­niem jest rów­nież tzw. łó­żecz­ko do­staw­ne do Wa­sze­go łóż­ka. U nas wła­śnie tak jest – obaj syn­ko­wie (tzn. je­den te­raz, a dru­gi kie­dyś ;)) śpią w ma­łym, do­staw­nym łó­żecz­ku (40×80 cm) w nocy, a w dzień w ko­szu moj­że­szo­wym.

Kosz Moj­że­sza mam kla­sycz­ny z Mo­ther­ca­re (fir­my, któ­rej już nie­ste­ty nie ma w Pol­sce, ale moż­na za­mó­wić przez In­ter­net z UK) – nasz kosz ma 35 lat, tyle co ja i „wy­cho­wał” już przy­najm­niej 8 dzie­ci w ro­dzi­nie. Tak­że ja­kość mówi sama za sie­bie. Mam też kosz in­nej fir­my, ale zde­cy­do­wa­nie wolę ten nasz hi­sto­rycz­ny z Mo­ther­ca­re.

Wy­bie­ra­jąc kosz, su­ge­ruj­cie się jed­nym – to ma być kosz, a nie coś co na­zy­wa się ko­szem i jest taką jak­by wa­nien­ką do spa­nia.

Kosz jest su­per bez­piecz­ny, bo od­dy­cha, tzn. przez jego ścian­ki swo­bod­nie prze­pły­wa po­wie­trze. Do ko­sza ku­pi­łam cien­ki, ba­weł­nia­ny po­kro­wiec na Ebay-u i mam do nie­go sto­jak – też z Mo­ther­ca­re.

Czym przy­kryć dziec­ko? W szpi­ta­lu i w pierw­szych ty­go­dniach obo­je moi syn­ko­wie spa­li w roż­ku nie­mow­lę­cym. Na­stęp­nie, naj­bez­piecz­niej­szym roz­wią­za­niem są śpi­wor­ki. Moż­na też uży­wać ko­cy­ka, ale po­wi­nien on być ple­cio­ny tak, aby w ra­zie za­rzu­ce­nia na głów­kę, była swo­bod­na cyr­ku­la­cja po­wie­trze (w li­te­ra­tu­rze na­zy­wa się to cel­lu­lar blan­ket).

Prze­ście­ra­deł­ka na gum­kę – tu dwie rady – nu­mer je­den, kup­cie ich dużo, sama mia­łam 3 sztu­ki i we­dług mnie to za mało. Nie raz było tak, że prze­ście­ra­dło zmie­nia­łam 2 razy dzien­nie, a trze­cie było w pra­niu (moi syn­ko­wie to mali ule­wa­cze ;)), ale na­uczy­łam się, tu rada nu­mer dwa, od jed­nej po­łoż­nej u mnie w szpi­ta­lu, żeby za­wsze dziec­ku pod buź­kę kłaść czy­stą pie­lusz­kę te­tro­wą, taką zło­żo­ną na pół lub na czte­ry.

Wte­dy, w ra­zie ula­nia, nie trze­ba zmie­niać prze­ście­ra­dła, tyl­ko wy­star­czy czę­ściej zmie­nić pie­lusz­kę.

Nie­któ­re mamy po­le­ca­ją pod­kład wo­do­od­por­ny na ma­te­ra­cyk – ja nig­dy nie uży­wa­łam, więc trud­no mi po­le­cać, ale nie wi­dzę też więk­szych prze­ciw­wska­zań, aby coś ta­kie­go ku­pić.

Edit – przy ko­lej­nym pi­sa­niu zmie­ni­łam zda­nie, ide­al­nym prze­ście­ra­deł­kiem do łó­żecz­ka do­staw­ne­go jest otu­lacz fla­ne­lo­wy lub te­tro­wy… raz uży­łam bo mi się skoń­czy­ły czy­ste prze­ście­ra­deł­ka i było to moim od­kry­ciem ostat­nich ty­go­dni, a że otu­la­czy mam „w bród” to od ja­kie­goś cza­su głów­nie wła­śnie ich uży­wam jako prze­ście­ra­deł­ka.

Ma­te­ra­cyk – nie będę uda­wać, że je­stem eks­per­tem ma­te­ra­cy­ko­wym. W obu łó­żecz­kach, tym mniej­szym do­staw­nym i tym więk­szym, któ­re słu­ży­ło ra­czej jako kosz na pra­nie, bo Ro­ger wo­lał spać z nami, jak był już za duży na łó­żecz­ko do­sta­wa­ne mie­li­śmy ma­te­ra­cyk gąb­ko­wy. Zwy­kły. Jest we­dług mo­jej wie­dzy bez­piecz­ny i hi­po­aler­gicz­ny, u nas się spraw­dził.

U dziad­ków, Ro­ger miał dru­gie łó­żecz­ko, tam miał ma­te­ra­cyk „lep­siej­szy” ja­kiś la­tek­so­wo-coś tam, ale ogól­nie syn­te­tycz­ny. W 2015 roku była taka afe­ra, że w tych na­tu­ral­nych za­lę­ga­ją się ja­kieś ro­ba­ki i taki te­mat obiegł wte­dy In­ter­net. Pod­su­mo­wu­jąc – wca­le nie spa­ło mu się le­piej lub chęt­niej na tym droż­szym ma­te­ra­cy­ku.

Do prze­wi­ja­nia

Prze­wi­jak – mój mąż stwo­rzył dla nas prze­wi­jak we­dług mnie ide­al­ny. Za kil­ka­dzie­siąt zło­tych ku­pi­li­śmy naj­tań­szy sto­ją­cy prze­wi­jak w Ikea i do nie­go Kuba sam stwo­rzył ta­kie blen­dy na wy­miar, któ­re przy­twier­dził po bo­kach – dzię­ki nim dziec­ko nie może z tego prze­wi­ja­ka spaść. (By­łam bar­dzo prze­wraż­li­wio­na na tym punk­cie, bo nie­ste­ty dzie­ci spa­da­ją z prze­wi­ja­ków dość czę­sto i nie ma mie­sią­ca, żeby nie było ta­kiej sy­tu­acji omó­wio­nej u nas na od­pra­wie w szpi­ta­lu).

Je­że­li zde­cy­du­je­cie się na wol­no sto­ją­cy prze­wi­jak lub na taki prze­wi­jak mon­to­wa­ny na łó­żecz­ko, to dziec­ka na prze­wi­ja­ku mu­si­cie cały czas pil­no­wać. Nie może być ta­kiej sy­tu­acji, że od­cho­dzi­cie na­wet na pół me­tra, aby się­gnąć po czy­ste ubran­ko czy co­kol­wiek in­ne­go – na­wet wte­dy, gdy je­ste­ście prze­ko­na­ni, że zaj­mie Wam to pół se­kun­dy.

W grun­cie rze­czy, dużo bez­piecz­niej jest dziec­ko prze­wi­jać na łóż­ku, na pod­ło­dze lub na ka­na­pie. Wiem, że wie­le osób tak robi i to też jest roz­wią­za­nie. W su­mie prze­wi­jak nie jest nie­zbęd­ny, ale ten mój bez­piecz­ny prze­wi­jak, oso­bi­ście wy­da­je mi się su­per nie­zbęd­nym me­blem i uwiel­biam z nie­go ko­rzy­stać (je­że­li moż­na mó­wić o uwiel­bie­niu miej­sca gdzie się zmie­nia pie­lu­chy ;).

Do prze­wi­ja­ka war­to pa­mię­tać o mięk­kiej pod­kład­ce (sprawdź­cie, czy pa­su­je!) my ku­pi­li­śmy w Ikea taką, któ­ra nie pa­so­wa­ła do prze­wi­ja­ka z … lkea! Tak­że war­to spraw­dzić… W koń­cu mój mąż tę pod­kład­kę cha­łup­ni­czo do­ciął i uży­wa­jąc po­krow­ca nie wi­dać, że jest do­cię­ta.

Po­krow­ców na prze­wi­jak war­to mieć kil­ka – i uwa­ga… na prze­wi­jak pa­su­ją też zwy­kłe prze­ście­ra­deł­ka frot­te prze­zna­czo­ne do ko­ły­sek… to naj­tań­sza opcja, a jest to moim okiem do­kład­nie to samo, co coś co na­zy­wa się „po­kro­wiec na prze­wi­jak”.

Pie­lu­chy – u no­wo­rod­ka bę­dzie­cie zu­ży­wać 8-10 pie­luch dzien­nie. Moja rada: kup­cie cał­kiem spo­ry za­pas. Ku­pie­nie dwóch pa­czek po 30 sztuk star­czy Wam rap­tem na ty­dzień. Oso­bi­ście ra­dzę ku­pić roz­miar 1 i ta­kie wziąć do szpi­ta­la, ale kup­cie so­bie też kil­ka opa­ko­wań „2” – u jed­nych już po ty­go­dniu będą do­bre, u in­nych do­pie­ro po kil­ku lub kil­ku­na­stu ty­go­dniach, ale uwierz­cie mi, że na pew­no się w koń­cu zu­ży­ją.

(Pi­szę o pie­lu­chach jed­no­ra­zo­wych, bo nie mam do­świad­cze­nia z wie­lo­ra­zo­wy­mi i nie będę się o tym wy­po­wia­dać… Ale je­że­li je­ste­ście za­in­te­re­so­wa­ni te­ma­tem, to jest obec­nie bar­dzo do­bre i świa­do­me roz­wią­za­nie. Po­dob­no współ­cze­sne pie­lu­chy wie­lo­ra­zo­we spraw­dza­ją się su­per i w efek­cie koń­co­wym, poza tym, że są lep­sze dla śro­do­wi­ska to wy­cho­dzą dużo ta­niej choć po­cząt­ko­wo to więk­szy wy­da­tek.)

Maść do pupy – pupę nie­mow­lę­cia, któ­ra nie ma od­pa­rze­nia pie­lę­gnu­je­my tłu­stą ma­ścią, a nie kre­mem z tlen­kiem cyn­ku jak wie­lu oso­bom się wy­da­je. Tle­nek cyn­ku wy­su­sza skó­rę za­miast ją na­wil­żać. Naj­bar­dziej po­pu­lar­ne kre­my do pupy nie­mow­lę­cia w Pol­sce to te na ba­zie la­no­li­ny, alan­to­ni­ny lub pan­the­no­lu.

Chu­s­tecz­ki – uwa­ga, bo tego więk­szość osób nie wie… (!) Chu­s­tecz­ki mo­kre nie są obec­nie za­le­ca­ne do pie­lę­gno­wa­nia dziec­ka na co dzień. Są su­per roz­wią­za­niem na wyj­ście na mia­sto czy w po­dró­ży.

W domu naj­le­piej myć pupę zmo­czo­nym w wo­dzie z kra­nu ga­zi­kiem, wa­ci­kiem lub chu­s­tecz­ką. Lub po pro­stu myć pupę dziec­ka w umy­wal­ce pod bie­żą­cą wodą. Prze­czy­taj wię­cej o tym, jak pra­wi­dło­wo zmie­niać pie­lusz­ki.

Do ką­pie­li i hi­gie­ny

Wa­nien­ka – przy pierw­szym syn­ku nie mia­łam wa­nien­ki, bo w na­szym miesz­ka­niu umy­wal­ka w ła­zien­ce mia­ła ide­al­ny kształt do my­cia tam dziec­ka. Mie­li­śmy wa­nien­kę u mo­ich ro­dzi­ców ,gdzie jeź­dzi­li­śmy w od­wie­dzi­ny na week­end. Te­raz mamy umy­wal­kę zbyt płyt­ką, więc mamy wa­nien­kę.

Oso­bi­ście wo­la­łam ką­pa­nie w na­szej umy­wal­ce w sta­rym miesz­ka­niu niż w wa­nien­ce…. Ale to chy­ba dla­te­go, że nie mam sto­ja­ka na wa­nien­kę i ką­pie­my syn­ka w po­zy­cji na ko­la­nach z przy­gię­ty­mi nie­wy­god­nie ple­ca­mi. 😉 Tak­że co kil­ka dni się za­sta­na­wiam czy nie do­ku­pić sto­ja­ka. Ale po­tem so­bie przy­po­mi­nam, że w grun­cie rze­czy nasz pierw­szy sy­nek po kil­ku mie­sią­cach był już ką­pa­ny w du­żej wan­nie… tak­że chy­ba obę­dę się i te­raz bez sto­ja­ka.

Ręcz­ni­ki – mogą być ta­kie spe­cjal­ne dla nie­mow­ląt z kap­tur­kiem na gło­wę lub zwy­kłe ręcz­ni­ki ką­pie­lo­we. My mamy te z kap­tur­kiem, mam ich 3 sztu­ki – zmie­niam co 2-3 dni, nie po każ­dej ką­pie­li. Ale po każ­dym uży­ciu, ręcz­nik po­wi­nien kom­plet­nie wy­schnąć. Do wy­cie­ra­nia dzie­ciąt­ka po ką­pie­li moż­na też uży­wać te­tro­we­go lub fla­ne­lo­we­go otu­la­cza (otu­lacz to taka wiel­ka pie­lu­cha) – ro­bi­łam tak nie raz, gdy aku­rat wszyst­kie ręcz­ni­ki były w pra­niu.

Emo­lient – to dla no­wo­rod­ka i kil­ku­mie­sięcz­ne­go dziec­ka naj­bar­dziej od­po­wied­ni „płyn do my­cia” a nie coś, co się pie­ni ni­czym żel pod prysz­nic. Kil­ka na­krę­tek emo­lien­tu wle­wa się do wa­nien­ki i myje dziec­ko tą wodą z emo­lien­tem. Za­rów­no cia­ło, jak i głów­kę. Emo­lient myje i na­wil­ża w jed­nym.

WAŻ­NY EDIT! (Spe­cjal­nie nie usu­wam po­wyż­sze­go aka­pi­tu, ale po opu­bli­ko­wa­niu tego ar­ty­ku­łu, oka­za­ło się – że jako mama i le­karz uczę się całe ży­cie i obec­nie się pod­kre­śla, aby u zdro­we­go dziec­ka nie uży­wać emo­lien­tów tak z za­ło­że­nia – naj­od­po­wied­niej­sze jest po­dob­no „zwy­kłe my­dło w ko­st­ce dla nie­mow­ląt” lub płyn z do­brym skła­dem już od pierw­sze­go dnia, w ra­zie prze­su­sza­nia się skó­ry, le­karz może za­le­cić sto­so­wa­nie emo­lien­tów. Emo­lien­ty są na­to­miast za­le­ca­ne jako pod­sta­wo­wy ko­sme­tyk u wcze­śnia­ków uro­dzo­nych przed 32. ty­go­dniem – stąd za­le­ce­nie, aby sto­so­wa­ła emo­lien­ty u dru­gie­go syn­ka).

Coś do my­cia – nie po­le­cam gą­bek, są sie­dli­skiem bak­te­rii i grzy­bów – oso­bi­ście mo­ich syn­ków my­łam za­wsze pie­lusz­ką te­tro­wą, któ­rą po my­ciu su­szę i wrzu­cam do pra­nia, czy­li uży­wam jej tyl­ko raz. Je­że­li uży­wa­cie spe­cjal­nych my­jek – ta­kich jak­by frot­te na­kła­da­nych na ręce to jest to ok, pod wa­run­kiem, że ma­cie ich kil­ka i za każ­dym ra­zem jest świe­żo wy­pra­na.

Szczot­ka z mięk­kie­go wło­sia – to bę­dzie cie­ka­we… szczo­tecz­ka nie ma za za­da­nie cze­sa­nia jak u nas do­ro­słych – ma za za­da­nie po­bu­dzić krą­że­nie na głów­ce dziec­ka. Za­po­bie­ga to cie­mie­niu­sze (to sy­tu­acja, gdy u dziec­ka two­rzy się taka jak­by twar­da sko­ru­pa zro­go­wa­cia­łe­go na­skór­ka na gło­wie).

Ob­ci­nacz do pa­znok­ci – chy­ba tłu­ma­czyć nie mu­szę, ale pa­mię­taj­cie, że dziec­ko po­win­no mieć swój wła­sny do­sto­so­wa­ny roz­mia­rem do jego ma­łych pa­lusz­ków.

Aspi­ra­tor do no­ska – coś, bez cze­go nie wy­obra­żam so­bie funk­cjo­no­wa­nia z ma­łym dziec­kiem. Dzie­ciąt­ko mie­wa za­tka­ny no­sek nie tyl­ko jak jest prze­zię­bio­ne, ale tak­że może mieć tak od ule­wa­nia po­kar­mu. U nas rzad­ko kie­dy jest dzień, aby aspi­ra­tor cho­ciaż raz przed snem nie szedł w ruch. My uży­wa­my ta­kie­go kla­sycz­ne­go, któ­ry cią­gnie się usta­mi ro­dzi­ca.

Są też aspi­ra­to­ry do od­ku­rza­cza – mimo, że mam taki w domu, bo wy­sła­ła mi go fir­ma, to nie mogę wy­dać opi­nii, bo naj­szcze­rzej nig­dy go nie uży­wa­łam. Głów­nie dla­te­go, że od­ku­rzacz mam da­le­ko od sy­pial­ni, a poza tym czę­sto od­cią­ga­my „gile” w środ­ku nocy i nie chcia­ła­bym obu­dzić dru­gie­go dziec­ka. Choć wiem, że są mamy któ­re ten sprzęt bar­dzo po­le­ca­ją – po­py­taj­cie ko­le­ża­nek, może któ­raś ma z tym do­świad­cze­nie.

Na spa­cer

Wó­zek – na spa­cer stwo­rzo­no tyle ga­dże­tów, że jak to się mówi – gło­wa mała. Nie dam rady wszyst­kich opi­sać…od oce­ny wóz­ków też nie je­stem – ale znam pew­ną le­kar­kę, któ­rej pa­sją są wóz­ki i ma o tym blog… den­ty­stycz­no-wóz­ko­wy! Tak do­brze czy­ta­cie, jest o sto­ma­to­lo­gii i o ga­dże­tach dzie­cię­cych, głów­nie wóz­kach.

Ten blog to www.mat­ka­den­tyst­ka.pl – Ka­ro­li­na pry­wat­nie jest moją ko­le­żan­ką i z naj­czyst­szym su­mie­niem po­le­cam po­czy­tać jej opi­nie bo są bar­dzo fa­cho­we, rze­tel­ne i praw­dzi­we. To po pro­stu Ka­ro­li­ny pa­sja.

Na spa­cer po­trzeb­ny Wam jest wó­zek… ale co­raz czę­ściej ko­bie­ty, któ­re chcą zre­zy­gno­wać z wóz­ka, mają tyl­ko chu­s­ty do no­sze­nia dziec­ka. Mimo, że je­stem fan­ką chu­s­ty i uwa­żam że to su­per wy­na­la­zek, to ja­koś nie wy­obra­żam so­bie ma­cie­rzyń­stwa bez wóz­ka. Z dru­giej stro­ny, nie je­stem też taką wóz­ko­ho­licz­ką jak nie­któ­re mamy, wręcz im za­zdrosz­czę, że po­tra­fią pół dnia spa­ce­ro­wać z dziec­kiem na świe­żym po­wie­trzu!

W na­szych wa­run­kach po­go­do­wych do wóz­ka po­trze­bu­je­cie śpi­wor­ka – jak­by nie było na pew­no wa­sze dziec­ko tra­fi na zimę w 1. roku ży­cia kie­dy jesz­cze nie cho­dzi… a ra­czej tra­fi na dwie lub trzy zimy ko­rzy­sta­jąc z wóz­ka. Co do śpi­wor­ka mam jed­ną radę – wy­bie­raj­cie ciem­ny ko­lor, któ­ry się nie bru­dzi, je­że­li chce­cie ja­sny to kup­cie co naj­mniej dwa śpi­wor­ki.

Co wię­cej, inne śpi­wor­ki są do gon­do­li a inne do spa­ce­rów­ki. Te uni­wer­sal­ne do wszyst­kie­go są za­zwy­czaj do… ni­cze­go. Ale tak jak mó­wi­łam spe­cja­list­ką od wóz­ków nie je­stem.

Z Ro­ge­rem mia­łam Cy­be­xa Pria­ma – bo moja ko­le­żan­ka wte­dy pra­co­wa­ła w Cy­be­xie i za­ła­twi­ła mi zniż­kę, a z Gil­ber­tem mam Bu­ga­boo Bee i uwiel­biam ten wó­zek, pod­pa­trzy­łam go u mo­jej przy­ja­ciół­ki z Pa­ry­ża Ce­lii i od lat chcia­łam go mieć.
Każ­da mama ma inne ma­rze­nia wóz­ko­we, lub ich brak – ku­puj­cie roz­sąd­nie.

Ps. Wó­zek to aku­rat coś, co moż­na ku­pić z dru­giej ręki (bo np. lak­ta­to­ra elek­trycz­ne­go czy fo­te­li­ka sa­mo­cho­do­we­go uży­wa­ne­go ku­pić w In­ter­ne­cie nie po­le­cam – lak­ta­tor może mieć pleśń w kor­pu­sie a fo­te­lik może być po wy­pad­ku.)

Ubran­ka

Ile ma­cie ku­pić tych ubra­nek i ja­kie wy­bie­rać, oto jest py­ta­nie… i od­po­wie­dzieć na nie tak „z góry” na­praw­dę trud­no. Bo nie wia­do­mo jak czę­sto, wa­sze dziec­ko bę­dzie wy­ma­ga­ło prze­bie­ra­nia.

Są dzie­ci, któ­rym wy­star­czy co­dzien­nie je­den ze­staw ubra­nek na dzień i dru­gi na noc. A są ta­kie dzie­ci i taki był mój pierw­szy sy­nek, któ­re­go trze­ba było prze­bie­rać po 5-6 razy dzien­nie, bo po każ­dym kar­mie­niu ule­wał tak, że miał pół ubran­ka mo­kre­go. Nie mó­wiąc o tym, że za­pach ta­kie­go nad­tra­wio­ne­go mlecz­ka no­sząc dziec­ko czy przy­tu­la­jąc też naj­faj­niej­szy nie jest 😉

No więc prze­bie­ra­łam go po 6 razy dzien­nie, co­dzien­nie „szła” pral­ka, bo jak dwa dni nie zro­bi­łam pra­nia to zwy­czaj­nie bra­ko­wa­ło mi ubra­nek.

Róż­ne za­po­trze­bo­wa­nie bę­dzie też wy­ni­ka­ło z pory roku w ja­kiej się uro­dzi, oraz od cze­goś cze­go się prze­wi­dzieć nie da… od tem­pa wzro­stu. Część no­wo­rod­ków prze­ska­ku­je roz­mia­ry do­słow­nie w kil­ka ty­go­dni a inne dzie­ci no­szą pierw­szy roz­miar ciusz­ków na­wet przez 3 mie­sią­ce. Obie te sy­tu­acje są me­dycz­nie rzecz bio­rąc w gra­ni­cach nor­my. Za­zwy­czaj dzie­ci naj­dłu­żej no­szą roz­mia­ry 68, 74 od oko­ło 3 do 9 mie­sią­ca ży­cia.

Tak­że ile ma­cie tych ubra­nek ku­pić to Wam nie po­wiem… ale po­wiem Wam ja­kie w ogó­le ubra­nia dla dzie­ci są. Pa­mię­tam, że za­nim uro­dzi­łam pierw­sze­go syn­ka nie mia­łam po­ję­cia co te wszyst­kie dziw­ne na­zwy ozna­cza­ją. Dla mnie kie­dyś wszyst­ko to co nosi dziec­ko to były… śpiosz­ki.

Na­zew­nic­two

  • Śpio­chy to spoden­ki za­kry­wa­ją­ce tu­łów i sto­py.
  • Pa­ja­cyk to ra­czej to, co więk­szość osób na­zy­wa śpio­cha­mi – jest to ubra­nie na całe cia­ło, za­kry­wa­ją­ce sto­py i czę­sto też dło­nie (uwa­ga, obec­nie me­dycz­nie jest nie­po­le­ca­ne za­kry­wać dło­nie no­wo­rod­ka! Po­wi­nien on mieć wol­ne ręce, sprzy­ja to pra­wi­dło­we­mu roz­wo­jo­wi ko­or­dy­na­cji ru­cho­wej od pierw­szych dni ży­cia)
  • Jest też coś ta­kie­go jak pół­spio­chy – na­zwa w ogó­le abs­trak­cyj­na jak ktoś ją pierw­szy raz usły­szy – są to spoden­ki z za­kry­ty­mi stóp­ka­mi.
  • Ka­fta­nik to jest taka blu­za, któ­rą za­zwy­czaj ubie­ra się ra­zem z kla­sycz­ny­mi śpio­cha­mi.
  • Naj­bar­dziej pod­sta­wo­wym stro­jem dziec­ka jest tak zwa­ne „body” – czy­li taki pod­ko­szu­lek z dłu­gim lub krót­kim rę­ka­wem za­pi­na­ny w kro­ku.

Jak to wszyst­ko kom­po­no­wać?

Zimą za­zwy­czaj ubie­ra­my dziec­ko w dwie war­stwy czy­li – body a na body pa­ja­cyk, lub body pod śpio­chy, albo body do tego pół­spio­chy i ka­fta­nik.

Wio­sną i je­sie­nią za­zwy­czaj ubie­rze­my dziec­ko na dłu­gi rę­kaw ale na jed­ną war­stwę czy­li na przy­kład – sam pa­ja­cyk. Albo body i pół­spio­chy.

Cie­płym la­tem ubie­ra­my dziec­ko let­nio – naj­częst­szym stro­jem jest tak zwa­ny ram­pers – jest to jak­by pa­ja­cyk z krót­ki­mi no­gaw­ka­mi i krót­kim rę­ka­wem. Moż­na też ubrać dziec­ko w body na krót­ki rę­kaw i spoden­ki lub spód­nicz­kę. A jak jest bar­dzo, bar­dzo cie­pło to za­zwy­czaj dziec­ko jest ubie­ra­ne w samo body.

Waż­ne jest, aby ubran­ka dla dzie­ci były z na­tu­ral­nych ma­te­ria­łów – naj­le­piej ga­tun­ko­wej 100% ba­weł­ny z cer­ty­fi­ka­tem bez­pie­czeń­stwa dla dzie­ci.

Po­ni­żej zdję­cie ścią­gaw­ka – co jest czym i jak to wy­glą­da dla tych, któ­rym cięż­ko to so­bie wy­obra­zić sło­wem pi­sa­nym.

Do wszyst­kie­go

Pie­lusz­ki te­tro­we i fla­ne­lo­we – za­nim by­łam mamą, w ogó­le nie ro­zu­mia­łam po co mi pie­lusz­ki te­tro­we – my­śla­łam, że są one, jak na­zwa wska­zu­je, do no­sze­nia jako pie­lusz­ka a nie za­mie­rza­łam ich tak uży­wać. Ku­pi­łam kil­ka pie­lu­szek, bo tak za­le­ca­ły wszyst­kie stro­ny o wy­praw­ce, ale do sa­me­go koń­ca nie ro­zu­mia­łam, po co mi one będą – tym­cza­sem one są do wszyst­kie­go! Haha, no do­bra nie do wszyst­kie­go, ale na­praw­dę jest to rzecz nie­zbęd­na przy no­wo­rod­ku i nie­mow­lę­ciu. Zo­ba­czy­cie.

Do kar­mie­nia, do ule­wa­nia, do pod­kła­da­nia pod głów­kę, do prze­wi­ja­nia na mie­ście, do po­ło­że­nia na wagę w przy­chod­ni, funk­cji pie­lu­szek wszyst­kich wy­mie­nić nie dam rady. Ale pie­lu­szek to kup­cie tak 10 co naj­mniej! (A na­wet bli­żej 20 😉 )

Rze­czy, któ­rych nie mia­łam nig­dy, a są po­pu­lar­ne

Ka­ru­ze­la nad łó­żecz­ko – sama nie wiem cze­mu tego nie mia­łam… ale nie mia­łam i nie mam.

Nia­nia elek­tro­nicz­na – je­że­li ma­cie dom i po­ko­ik dziec­ka jest na in­nym pię­trze to uwa­żam, że to jest bar­dzo przy­dat­ny ga­dżet – my mamy miesz­ka­nie jed­no­pię­tro­we więc, po pro­stu zo­sta­wiam uchy­lo­ne drzwi, gdy dziec­ko śpi.

Szu­mią­ce za­baw­ki – pi­sa­łam już o tym we wstę­pie, poza tym do­dat­ko­wo sły­sza­łam od mo­ich zna­jo­mych fi­zjo­te­ra­peu­tów dzie­cię­cych, że nie jest to po­le­ca­ne, aby szum włą­czać czę­sto i bli­sko dziec­ka.


Ewa @mama.fi­zjo­te­ra­peu­ta obie­ca­ła mi na­pi­sać aka­pit na ten te­mat. Oto on:

Za­baw­ki emi­tu­ją­ce bia­ły szum – czę­sto ro­dzi­ce, któ­rzy przy­cho­dzą do mnie na wi­zy­tę py­ta­ją mnie o ła­twe spo­so­by na uśpie­nie dziec­ka i wśród róż­nych ga­dże­tów do uła­twia­nia za­sy­pia­nia wy­mie­nia­nych przez ro­dzi­ców prym wio­dą urzą­dze­nia emi­tu­ją­ce bia­ły szum. Ame­ry­kań­ska Aka­de­mia Pe­dia­trii w 2014 wy­da­ła za­le­ce­nia dla pro­du­cen­tów tych urzą­dzeń oraz dla ro­dzi­ców, któ­rzy z nich ko­rzy­sta­ją.

Za­le­ce­nia dla ro­dzi­ców, któ­rzy ko­rzy­sta­ją z za­ba­wek wy­twa­rza­ją­cych dźwię­ki obej­mu­ją:

  • umiesz­cza­nie za­baw­ki jak naj­da­lej od dziec­ka,
  • nig­dy w łó­żecz­ku lub na szcze­bel­kach łó­żecz­ka,
  • uży­wa­nie ni­skie­go po­zio­mu gło­śno­ści pod­czas za­ba­wy,
  • ogra­ni­czo­ny czas użyt­ko­wa­nia.

Jako fi­zjo­te­ra­peu­ta je­stem zwo­len­ni­kiem ob­ser­wa­cji dziec­ka i jego po­trzeb, wpro­wa­dza­nia sta­łe­go har­mo­no­gra­mu dnia, ry­tu­ałów wy­ci­sza­ją­cych, roz­wią­zy­wa­nia z po­mo­cą spe­cja­li­stów pro­ble­mów zdro­wot­nych, z któ­ry­mi bo­ry­ka się nie­mow­lę, za­miast po­szu­ki­wa­nia pro­stych i szyb­kich roz­wią­zań. Za­baw­ki emi­tu­ją­ce bia­ły szum po­win­ny być moim zda­niem uży­wa­ne w wy­jąt­ko­wych sy­tu­acjach lub do za­ba­wy, a nie jako sta­ły punkt dnia.

Rze­czy nie­ko­niecz­ne i nie po­le­cam

  • ochra­nia­czy na łó­żecz­ko, po­ściel, po­dusz­ki – zwięk­sza­ją ry­zy­ko śmier­ci łó­żecz­ko­wej.

Kon­tro­wer­syj­ne, bije się w pierś, ale je po­sia­dam

Le­ża­czek/bu­ja­czek – mam dwa, je­den elek­tro­nicz­ny Ma­ma­roo (wy­da­wa­ło mi się to mega hi­tem w 2015 roku, gdy by­łam zu­peł­nie nie­świa­do­ma tego, jak wspie­rać roz­wój no­wo­rod­ka) oraz ostat­nio po­ży­czy­łam od ko­le­żan­ki po­pu­lar­ny le­ża­czek bu­ja­czek Baby Bjorn.

Praw­da jest taka, że nie­mow­lę­ta uwiel­bia­ją te bu­jacz­ki i jest to bar­dzo ku­szą­ce, aby ich uży­wać – ale po­win­ni­śmy to ogra­ni­czyć do mi­ni­mum (wte­dy kie­dy mu­si­my się wy­ką­pać lub np. ugo­to­wać obiad). Po­zy­cja przy­gię­ta, któ­rą przyj­mu­je dziec­ko w bu­jacz­ku nie jest ide­al­na do roz­wo­ju tak ma­łe­go czło­wie­ka. Naj­le­piej jest dziec­ko kłaść na ma­cie na pod­ło­dze.

Jako maty na pod­ło­gę mo­że­cie uży­wać po­cząt­ko­wo na­wet roż­ka lub ko­cy­ka.
Jed­nak wraz z roz­wo­jem nie­mow­lę­cia, gdy za­cznie ono ro­bić ob­ro­ty na boki czy już sta­bil­nie le­żeć na brzusz­ku to dużo lep­sze są gąb­ko­we „twar­de” maty – w któ­rych dzie­ciąt­ko się jak­by nie za­pa­da.

Czym dziec­ko bę­dzie więk­sze, tym bar­dziej bę­dzie się in­te­re­so­wa­ło oto­cze­niem i do­pie­ro po kil­ku ty­go­dniach tak na­praw­dę dziec­ku będą po­trzeb­ne ja­kieś pierw­sze za­baw­ki. War­to na pew­no po­sia­dać ja­kiś ro­dzaj „baby gym” (pa­łąk z za­baw­ka­mi) – cho­dzi mi o ta­kie wi­szą­ce za­baw­ki nad dziec­kiem, któ­re za­chę­ca­ją do wy­cią­ga­nia rą­czek do góry lub sku­pia­nia na nich uwa­gi.

Wiem, że w tym ar­ty­ku­le bra­ku­je ca­łe­go ar­se­na­łu rze­czy do kar­mie­nia – czy­li bu­te­lek, smocz­ków, ste­ry­li­za­to­rów, su­sza­rek do bu­te­lek, pod­grze­wa­czy itp.
Nie ukry­wam, że wszyst­kie te rze­czy po­sia­da­łam, po­nie­waż je­stem mamą syn­ków kar­mio­nych mie­sza­nie czy­li moim od­cią­ga­nym mle­kiem oraz mle­kiem mo­dy­fi­ko­wa­nym.

Je­że­li uda wam się kar­mić pier­sią (za co moc­no trzy­mam kciu­ki, bo jest to naj­zdrow­szy po­karm dla dziec­ka) to wszyst­kie te wy­na­laz­ki nie będą wam po­cząt­ko­wo po­trzeb­ne i nie za­chę­cam, aby się w nie za­opa­try­wać już na po­zio­mie kom­ple­to­wa­nia wy­praw­ki.

Na pew­no w tym ar­ty­ku­le o kil­ku rze­czach za­po­mnia­łam. Ale my­ślę, że wy­szedł i tak już dość dłu­gi i mam oba­wy, kto do­trwał do koń­ca. Dla­te­go tyle na dziś. Mam na­dzie­je, że choć tro­chę był on dla Was po­moc­ny.

Prze­czy­taj wię­cej o wy­praw­ce dla dziec­ka:
pielęgnacjaporódprzewijakwózekwyprawka

31 stycznia 2019

19 min.

ZOBACZ RÓWNIEŻ

ul. Algierska 19W, 03-977 Warszawa. KRS 0001008022, NIP 5252678750, BDO 000108449
© © 2023 Roger Publishing sp. z o.o.