28 września 2017
Przyznam się Wam do czegoś, do czego pewnie przyznawać się jako lekarz specjalizujący się w ginekologii i położnictwie – nigdy nie powinnam. Po zajęciach na sali porodowej na studiach – powiedziałam, że jak kiedyś będę w ciąży, to urodzę tylko i wyłącznie cesarskim cięciem.
Nicole Sochacki-Wójcicka
Mamaginekolog
Przerażał mnie ból, krzyk i to czego inaczej nie można nazwać jak „opowieści dziwnej treści” o tym, że po porodzie naturalnym kobieta niemalże przestaje być kobietą, na dodatek może nie trzymać moczu – nie mówiąc już o niedotlenieniu dziecka, które przecież przy cięciu cesarskim się nie zdarza.
Kto z Was dalej tak uważa? Ręka do góry. Obawiam się, że jest Was bardzo dużo. Pewnie z połowa czytelników – daj Bóg – jedna czwarta, ale jestem pewna, że nie mniej.
W społeczeństwie, w naszej współczesnej mitologii – poród naturalny otoczony jest aurą cierpienia, choroby i potencjalnej niepełnosprawności dla matki i dziecka. A gdzieś w tle tego wszystkiego jest dopiero to piękno, jakim jest nowe życie.
Natomiast cięcie cesarskie uważane jest za coś „ekskluzywnego”, „coś lepszego” – dotyczy celebrytów, bogatych jak sama nazwa wskazuje, ludzi władzy. Skoro wielki rzymski cesarz urodził się przez cięcie cesarskie to nie może to być nic złego.
Uwaga, uwaga! – bardzo się mylicie, tak samo jak ja kiedyś. Przy tym, cieszę się, że zajęło mi dobre kilka lat zanim zdecydowałam się zostać mamą, bo zrozumiałam, że poród drogami i siłami natury – w żaden sposób nie jest gorszy – jest zdecydowanie lepszy od porodu cięciem cesarskim.
Dziś podejmuję wyzwanie – aby tę wiedzę – która układała mi się kilka lat w głowie przekazać Wam – w tym jednym mniej lub bardziej zrozumiałym artykule. Według naszej wiedzy medycznej – według obliczeń WHO – tylko 15-20% ciąż powinno być rozwiązanych cięciem cesarskim. Nie wynika to z żadnych obliczeń ekonomicznych, chęci lub niechęci lekarzy – wynika to po prostu z tego ile ciąż i porodów jest na tyle powikłanych, że musi być zakończone cięciem cesarskim, bo inne rozwiązanie nie wchodzi w rachubę.
43%! Czyli przynajmniej 20% porodów w Polsce, to cięcia cesarskie bez ewidentnych wskazań medycznych.
Proszę nie zrozumcie mnie źle – to nie jest tak, że ja uważam, że cięcia cesarskie są złe. Cięcia cesarskie absolutnie są dobrodziejstwem współczesnej medycyny, ratują miliony noworodków rocznie, ale cięcia cesarskie wiążą się z wieloma powikłaniami, o których w większości społeczeństwo, nie ma pojęcia.
Cięcia cesarskie mają ogromny wpływ na Waszą dalszą rozrodczość – mają bezpośredni wpływ na to, jak będą przebiegać Wasze kolejne ciąże i w końcu na to, ile dzieci będziecie mieć.
Często, bardzo często – kobiety mnie pytają: ile można mieć cesarskich cięć?
Nie ma na to odpowiedzi – można mieć tyle, ile trzeba będzie mieć. Osobiście znam kobietę, która miała 5 cięć cesarskich – miała też 4 porody siłami natury. Zgadnijcie, który rodzaj porodu poleca? Oczywiście, że poród siłami natury. Cytując panią Anię: „Poród siłami natury to jakby koniec drogi, przy cięciu cesarskim to dopiero początek problemów”.
Ale są też kobiety, które mają jeszcze więcej CC – moja koleżanka ginekolog z Wrocławia opowiadała mi, że mają pacjentkę, która miała 9(!) cesarskich cięć.
I teraz sobie myślicie – no właśnie – można mieć wiele cięć cesarskich, te kobiety są zdrowe, ich dzieci też – więc co ta mamaginekolog opowiada, jaki to ma wpływ na naszą rozrodczość?!
Ano ma. Bo o tyle, o ile znam jedną kobietę, która miała 5 cięć cesarskich i znam może 5 kobiet, które miały 3 cięcia cesarskie, to znam dziesiątki kobiet, które ze względu na jedno lub dwa cięcia cesarskie już nie mogą mieć dzieci.
Czy jak decydowałyście się na cięcie cesarskie, wiedziałyście o tych wszystkich możliwych powikłaniach? Bo ja mam wrażenie, że kobiety zdają sobie sprawę z bezpośredniego ryzyka jakie niesie ze sobą operacja – typu krwotok, konieczność toczenia krwi, zakrzepica, zatory, zakażenia, gorsze gojenie się rany… ale nie mają pojęcia o odległych, możliwych skutkach tej „prostej operacji”.
Cięcie cesarskie rzeczywiście nie jest jakąś skomplikowaną operacją – ale tylko pod warunkiem, że nie ma komplikacji w trakcie. Niestety czym więcej kobieta miała uprzednio operacji tym więcej przeszkód i komplikacji napotykamy. O tyle o ile pierwsze cięcie cesarskie potrafi wykonać każdy ginekolog – to do operacji gdzie mamy „stan po (dwóch, trzech czy więcej) cięciach cesarskich” stają już tylko bardzo doświadczeni lekarze.
A co jak zaczniecie rodzić kilka tygodni wcześniej – przyjedziecie na dyżurze w nocy do szpitala? Ale Was straszę… tak naprawdę zupełnie nie taki mam cel. Chcę po prostu powiedzieć na głos to o czym się nie mówi. Mówi się natomiast o tym, że…
Nieprawda. Cięcie cesarskie również boli, tylko boli dopiero po operacji, kiedy trzeba się już zająć dzieckiem.
Nieprawda! Jest dziesiątki, a nawet setki badań na temat tego, że poród drogami natury nie zmienia pożycia seksualnego. Nie ma żadnej przewagi cięcia cesarskiego nad porodem siłami natury jeżeli chodzi o „zachowanie funkcji tam na dole”.
Wpiszcie w PubMed: „mode of delivery” + „sexual function” i zobaczycie sami.
Narządy rodne kobiety zmieniają się w ciąży, stają się nieco bardziej „napęczniałe” – dzieje się tak niezależnie od tego czy rodzicie siłami natury czy przez cięcie cesarskie. Te zmiany zaraz po porodzie się cofają, przekrwienie zanika – i rzeczywiście przez 6-12 miesięcy po ciąży narządy rodne są nieco „inne” – jednak po tym czasie wszystko wraca do normy.
Kiedyś rzeczywiście tak uważano, były to czasy zanim porody siłami natury były monitorowane przez KTG. Jeżeli w trakcie porodu macie monitorowanie tętna dziecka – to ryzyko niedotlenienia jest minimalne. Wiemy dziś również z wielu badań, że cięcie cesarskie nie zapobiega mózgowemu porażeniu dziecięcemu.
Mechanizm powstawania tej choroby jest wciąż nieznany i zarówno dzieci po PSN jak i po CC niestety mogą cierpieć na to schorzenie. Dobrze prowadzony poród z monitorowaniem dobrostanu płodu za pomocą KTG oraz osłuchiwania tętna- jest najzdrowszym rodzajem porodu dla Waszego dziecka.
Podczas skurczy macicy – dochodzi do wielu korzystnych zmian w ciele dziecka. Płuca są uciskane co pomaga im pozbyć się płynu owodniowego i rzadziej dochodzi do zaburzeń oddychania oraz zakażeń dróg oddechowych u noworodka. Dziecko kolonizuje się florą bakteryjną mamy – jest to ogromnie ważne dla układu odpornościowego. Wiemy, że dzieci po porodzie siłami natury mają rzadziej alergie, astmę czy choroby autoimmunologiczne.
Ucisk na główkę dziecka stanowi coś na wzór masażu ośrodkowego układu nerwowego – dając neuronom znak – że nadszedł czas działać. Poród dla dziecka jest ogromnym stresem, ale stresem w najlepszym tego słowa znaczeniu. Dziecko przychodzi na świat zwarte i gotowe – całe jego ciało wie co robić.
I tu bardzo ważna informacja – nawet jeżeli po wielu godzinach porodu, okaże się, że jednak musicie mieć cesarskie ciecie- to wszystkie te zalety dziecku dałyście.
Dziecko miało ten korzystny stres, zdążyło się skolonizować Waszymi bakteriami (zakładając, że był pęknięty pęcherz płodowy, czyli „odeszły wody”) – dlatego nie myślcie nigdy sobie: „Tyle się męczyłam, a skończyło się i tak cięciem”. Ten poród też miał sens!
Czy temat wyczerpałam? Na pewno nie. Nie chcę Was dziś zarzucać jeszcze większą dawką informacji.
Podsumowując – jeżeli chcecie dziecku dać najlepszy start i nie macie medycznych przeciwwskazań to próbujcie rodzić siłami natury – dla Waszego i dla Waszego dziecka dobra.
Czy myślicie, że ja się porodu nie boję? Rodziłam dwa razy i dalej się boję. Ale bez lęku nie ma odwagi. Bądźmy odważne.
Przeczytaj również:
28 września 2017