12 lutego 2022
Połóg to jeden z najgorszych koszmarów kobiety. Walka o utrzymanie laktacji, kilkutygodniowe krwawienie z dróg rodnych, „baby blues”, czyli smutek poporodowy to nie jedyne trudności, którym kobieta musi stawić czoła.
Nicole Sochacki-Wójcicka
Mamaginekolog
Według wielu źródeł i opinii eksperckich, w tym opinii Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) – połóg to najbardziej niebezpieczny i zarazem najbardziej zaniedbany okres w życiu rozrodczym kobiety.
Moja Pani ordynator ma zwyczaj mówić, że nie zna niczego gorszego w życiu kobiety od połogu. A jak przyszła do mnie z wizytą po urodzeniu Rogerka, to powiedziała: „Teraz tylko połóg i już będzie z górki”. Jak ja wspominam okres połogu? No łatwo nie było – choć pocieszę Was, bo nie uważam, aby był to najgorszy okres w moim życiu.
I dlaczego kobiety są nim straszone? No właśnie: czy są straszone? Bo moim zdaniem o połogu się po prostu nie mówi – jest to okres owiany tajemnicą. Dlatego dziś bez większego owijania w bawełnę chcę Wam o typowym i nietypowym połogu opowiedzieć.
Po okresie ciąży, która u większości kobiet jest okresem bardzo radosnym – przychodzi poród – czy będzie on drogami natury czy przez cesarskie ciecie – jest to ogromny wysiłek zarówno fizyczny jak i psychiczny. Nikt nie powie mi, że kobieta po porodzie jest „jak nowo narodzona”.
Nie dość, że cała czuje się obolała i wyczerpana to ma pod swoją opieką swój największy dar – swoje nowo narodzone dziecko. Nagle spada na nią ogromna odpowiedzialność – do której prawdopodobnie się przygotowała, ale jakby się nie przygotowała ta odpowiedzialność jest w rzeczywistości dużo większa niż mogła sobie wyobrazić.
Okres połogu to czas od momentu narodzenia dziecka do momentu powrotu narządu rodnego oraz kilku innych układów w naszym ciele do swojej „formy” sprzed ciąży. Nie wiem kto, ale ktoś kiedyś wymyślił – że trwa to 6 tygodni.
Jest to bardzo arbitralny okres, bo wcale nie jest tak, że jednego dnia jesteśmy „w połogu”, a nagle budzimy się sześć tygodni i jeden dzień po porodzie, i jesteśmy „po połogu”. Każda kobieta jest inna i u każdej powrót do formy będzie trwał inaczej. Jedne z nas będą niczym Heidi Klum – trzy tygodnie po porodzie chodziły na wybiegu Victoria’s Secret, a większość z nas będzie walczyć dobre kilka miesięcy, (żeby nie mówić lat), aby jej ciało wróciło do swojej przedciążowej formy.
Połóg w pojęciu medycznym to – oczyszczenie się i zwinięcie się (czyli wrócenie do swojej normalnej wielkości) macicy oraz okres rozpoczęcia laktacji.
W połogu mamy również ogromne zmiany w układzie hormonalnym – bo nagle w momencie porodu – wszystkie hormony utrzymujące ciążę zanikają do bardzo niskich poziomów. W połogu nasz układ krwionośny – serce i naczynia oraz układ krwiotwórczy – rozkład krwinek krwi – muszą nagle i dość szybko wrócić do swojej funkcji sprzed ciąży, która jest niebagatelnie inna.
Poza tym połóg jest okresem gojenia się ran poporodowych – czy to pęknięć, nacięć czy miejsc po założeniu szwów. W trakcie tych kilku tygodni po porodzie dzieje się bardzo dużo – zarówno pod względem fizjologicznym, czyli cielesnym jak i pod względem psychologicznym, czyli emocjonalnym.
I to wszystko dzieje się wtedy – kiedy kobieta ma tak naprawdę w większości bardzo małe wsparcie medyczne. W ciąży większość kobiet chodzi do ginekologa czy położnej co najmniej raz na miesiąc. W połogu – kobieta ma prawdo do minimum dwóch wizyt patronażowych położnej, ale z mojego doświadczenia mało kto z tego korzysta. Większość kobiet (przynajmniej w warunkach polskich) po dwóch dniach od porodu wychodzi do domu i widzi lekarza po 6 tygodniach.
Zanim sama byłam po porodzie – widziałam setki pacjentek „przy wypisie” i potem „na wizycie popołogowej” – nie miałam pojęcia jak wiele nam lekarzom w tym okresie umyka. Nie miałam pojęcia jakie to jest okropne przez kilka tygodni mieć krwawienie z dróg rodnych – która bardzo literacko nazywa się fachowo odchodami.
Nie miałam pojęcia jak trudno jest rozkręcić i utrzymać prawidłową laktację, aby wykarmić dziecko. Nie miałam w końcu pojęcia jak dziwnie nasze ciało się w tym okresie zachowuje.
Nikt nie mówił mi – lekarzowi, że kobieta w połogu budzi się mokra od potu, jakby wyszła z pod prysznica – bo tak pozbywa się nadmiaru wody z organizmu. Nikt nie mówił mi, że po dwóch, trzech tygodniach będę mieć uczucie, jakby mi „narząd rodny wypadał” – a po kolejnych tygodniach wszystko wróci do normy, bo to normalne przejściowe uczucie u większości kobiet.
Wiedziałam o istnieniu „baby blues”, ale nie wiedziałam – że mogę czuć tak głęboki smutek i przemęczenie w tak „teoretycznie” szczęśliwym okresie – i wiecie co? Jak o tym myślałam, że tak naprawdę powinnam się cieszyć, było mi tylko gorzej.
Nikt nie mówił mi tego, a przecież to należy do mojego zawodu, więc myślę, że tym bardziej nikt nie mówi tego zwykłej kobiecie.
Narysowałam obraz połogu z koszmaru – a to co napisałam to „normalny” połóg. Tak to wygląda u 90% kobiet. U kilku procent rzeczywiście będzie różowo i bezproblemowo. A u jeszcze kilku będą powikłania.
Na koniec napisze Wam objawy, które są normalne, a mogły by się wydawać niepokojące oraz objawy, która są powodem aby udać się do lekarza i to pilnie.
I co jest powodem do zgłoszenia się pilnie do lekarza?
Jeżeli macie pytania o jakieś inne objawy połogowe – czy są „normalne” czy nie – to zostawcie je w komentarzu.
Do końca połogu (czyli 6 tygodni):
A co powinnyśmy?
Na pewno coś zapomniałam. Jeżeli macie jeszcze jakieś Wasze porady to chętnie dopiszę. Chciałbym na koniec napisać coś pozytywnego – połóg połogiem, ale o nim, jak i o porodzie się potem zapomina. A dziecko to największy dar.
12 lutego 2022