4 maja 2019
Czy wolno pracować na zwolnieniu lekarskim? Czy można wyjechać na urlop? W jakich sytuacjach ZUS może cofnąć zasiłek chorobowy?
Nicole Sochacki-Wójcicka
Mamaginekolog
To będzie niezwykle istotny tekst, który mam pewne obawy napisać. Być może po tym artykule oberwie mi się od innych kolegów po fachu, że powiem (napiszę) głośno, jak to rzeczywiście wygląda. Część pewnie się zarzeknie, że to, co piszę nie jest prawdą… albo przynajmniej ich nie dotyczy. Ale uwierzcie mi – to, co napiszę dotyczy 99% ginekologów w Polsce. I na pewno też wysokiego procenta lekarzy pracujących w innych specjalizacjach.
Być może po tym tekście nie opędzę się od kontroli ZUS w mojej dokumentacji medycznej pacjentek, którym wypisuje zwolnienia… Ale zaryzykuję, bo uważam, że to trzeba w końcu powiedzieć!
System wystawiania zwolnień dla kobiet w ciąży w Polsce jest pełen niedomówień i… wad! Wymusza naciągnięcia na lekarzach – bo lekarze w ogromnej większości chcą dobrze dla pacjentki w ciąży. Jeżeli pacjentka mówi lekarzowi, że po prostu „nie ma siły pracować”, to większość lekarzy się ugnie i zwolnienie wypisze – bo nikt nie chce ryzykować, że pacjentce się coś stanie.
Zacznijmy od najważniejszej informacji, o której mam wrażenie bardzo duży odsetek społeczeństwa nie wie. Nie ma czegoś takiego jak zwolnienie lekarskie… bo kobieta jest w ciąży!
Zwolnienia lekarskie, tzw. ZUS-ZLA może wystawiać lekarz, który uzyskał uprawnienia do ich wystawiania. Jako ciekawostka – to nie jest coś oczywistego i każdy lekarz, który chce wystawiać zwolnienia musi się o coś takiego ubiegać.
Takie uprawnienia dostaje się niemalże z automatu po złożeniu wniosku – ale – te uprawnienia można stracić, jeżeli się nie będzie stosowało do zasad wystawiania zwolnień lekarskich. A zwolnienia lekarskie lekarz może wystawić tylko osobie chorej. Bycie w ciąży nie oznacza choroby.
Jeżeli lekarz chce ciężarnej wypisać zwolnienie lekarskie, to musi napisać na nim kod choroby. Kody są wybierane z klasyfikacji kodów chorobowych ICD-10 gdzie pod literą „O” kryją się choroby, które mogą wikłać ciąże.
Istnieje też taki dość enigmatyczny kod – dokładnie O 26.
Zgadnijcie na jaki kod w Polsce u kobiet w ciąży jest wypisywane często zwolnienie? Na O26, ale ten kod niewiele mówi, bo może de facto znaczyć wszystko i nic. Może na przykład dotyczyć stanu, kiedy pacjentka wymiotuje wiele razy dziennie – jeszcze nie można tego nazwać niepowściągliwymi wymiotami ciężarnych (O21), ale już pacjentka nie jest w stanie chodzić do pracy. Może to oznaczać bóle podbrzusza w pozycji siedzącej. Może oznaczać napinania brzucha przy wysiłku u ciężarnej.
A wiecie co to też może oznaczać? Że lekarz poszedł pacjentce na rękę – bo jest przedszkolanką, która obawia się dalszej pracy, a pracodawca umywa ręce.
Opowiem wam typową sytuację z gabinetu lekarskiego. Przychodzi kobieta na wizytę do ginekologa około 7. tygodnia ciąży. Czuje się dobrze, mówi że chce dalej pracować, ale obawia się o swoje zdrowie, bo pracuje z dziećmi (z mięsem, farbami, długo stoi… tu można wymieniać wiele czynników, które potencjalnie mogą być szkodliwe w ciąży). Lekarz, działając zgodnie z prawem wystawia kobiecie zaświadczenie do pracodawcy, informujące o konieczności zmiany stanowiska pracy i dostosowania go dla kobiety ciężarnej.
Lekarz nie może wypisać zdrowej pacjentce zwolnienia, bo ona się obawia o swoją ciążę. Tłumaczy jej, że z tym zaświadczeniem ma iść do pracodawcy i ten ma prawny obowiązek stworzyć jej takie stanowisko pracy, aby było dla niej bezpieczne. Jeżeli nie jest w stanie stworzyć takiego stanowiska, to musi oddelegować pracownicę do domu, zwolnić z obowiązku przychodzenia do pracy, ale… dalej wypłacać jej pełną pensję.
Takie mamy prawo, a w mojej całej karierze lekarskiej spotkałam się z jednym takim pracodawcą, który postąpił zgodnie z tym prawem i była to sytuacja, kiedy prowadziłam ciążę kobiety, która pracowała uwaga, uwaga w ZUS-ie!
Każdy inny pracodawca (pacjentek, które w moim życiu spotkałam) mówi pracownicy wprost, że ma iść poszukać lekarza, który jej zwolnienie wystawi, bo on na pewno nie będzie jej tworzył nowego stanowiska, a tym bardziej nie będzie zatrudniał kogoś innego na jej miejsce, a jej dalej płacił „za siedzenie w domu”.
Pacjentka w ciąży w stresie wraca niemalże płacząc do ginekologa: „Panie doktorze, teraz to mam już taki stres, mój szef powiedział, że bez zwolnienia mam nie wracać”. I teraz, co zrobi większość lekarzy, pójdzie kobiecie na rękę – napisze w dokumentacji medycznej, że pacjentka jest w silnym stresie, który pogarsza dolegliwości ciążowe, nie jest w stanie pracować i wystawi zwolnienie.
Lekarze tak robią, bo chcą dla pacjentki dobrze, obawiają się o nie, ale w gruncie rzeczy tym sposobem przyczyniają się do łamania praw pracowniczych kobiet przez pracodawców.
Co więcej, lekarze ryzykują – bo może się okazać, że przy nieudolnie udokumentowanym powodzie zwolnienia lekarskiego dla kobiety ciężarnej, przy ewentualnej kontroli ZUS (a takie kontrole dokumentacji medycznej zdarzają się wcale nierzadko) to lekarz może stracić prawo do wystawiania zwolnień, a pacjentka zasiłek.
Dlatego nie oceniajcie nigdy lekarzy, którzy takich „naciąganych” zwolnień pisać nie chcą i upierają się, że pacjentka ma walczyć z pracodawcą.
Jeżeli lekarz tak pacjentce powie, to po pierwsze przyczyni się do dalszego jej stresu i złego samopoczucia, a po drugie są ogromne szanse, że pacjentka wróci do domu i pierwsze co zrobi to napisze o tym lekarzu opinię w Internecie: „Nie polecam, lekarz niemiły, opryskliwy, nie wypisuje zwolnień, a samo badanie na odwal się”. Nie ma tu też większego znaczenia czy lekarz pracuje w ramach NFZ, czy prywatnie, jedni i drudzy nie chcą mieć takich opinii.
Kolejną kwestią jest, że pacjentki niestety, ale bardzo często nie stosują się do zaleceń zwolnienia. Zwolnienie lekarskie służy do „dochodzenia do zdrowia” – nie można będąc na zwolnieniu lekarskim w ciąży robić nic poza, mówiąc w skrócie, „odpoczywaniem”.
Są dwa rodzaje zwolnienia:
To chyba jest oczywiste dla wszystkich? Szczerze, wiem, że nie jest to oczywiste i część z Was ma kilka prac. Np. pracuje na etacie w szkole a weekendami, robi korekty tekstów – kiedy masz zwolnienie z etatu w szkole, to nie możesz dorabiać czytając teksty. Wiadomo, że to prawo jest idiotyczne, bo nie wiem w jaki sposób korekta tekstów mogłaby zagrażać ciąży, a wręcz dawałoby korzyść, abyś zarobiła więcej na wyprawkę dla dziecka, czy na przysłowiowe „waciki”.
No, ale jeżeli ZUS dojdzie do tego, że pracowałaś podczas zwolnienia – dotyczy to nie tylko pracy zarobkowej, ale także pracy na wolontariacie, jeżeli jest to objęte umową – to może, a nawet na pewno to zrobi – cofnie zasiłek choroby za pracę na etacie w szkole.
Ciekawe jest też to, że kobiety za ten brak możliwości „dorabiania” na zwolnieniu lekarskim wcale nierzadko winią lekarzy! Lekarz jest jakby tą twarzą ZUS-u, w tym wypadku i nie raz mi się oberwało od pacjentki, której w dobrej intencji powiedziałam, że już nie może dalej… np. prowadzić tych zajęć z języka angielskiego raz na tydzień.
Problem ten czasami jest dość poważny nawet pod względem medycznym, bo zdarzają się też inne sytuacje. Miałam kilka pacjentek – dam tu przykład lekarek, ale pewnie można wymyślić też inne zawody, których ten problem często dotyczy. Zdarza się, że pacjentka ma według mnie wskazania do zwolnienia, ale tego zwolnienia ode mnie nie przyjmuje bo:
„Nicola, ja muszę dalej pracować w poradni prywatnie, nie starczy nam inaczej na ratę kredytu z samej mojej podstawowej pensji szpitalnej”.
Podobną sytuację miałam z pewną księgową, która była zatrudniona na etacie. Poza tym ze swojej działalności prowadziła wiele firm i to było jej główne źródło dochodu. Mimo moich próśb i namawiania, nie przyjęła zwolnienia, tylko w pracy na etacie wzięła urlop bezpłatny, a dalej pracowała z domu na rzecz swoich innych kontrahentów.
Daleko nie trzeba szukać. Szczerze to sama pamiętam, że mimo zmęczenia, pracowałam w ciąży z Rogerkiem do 36. tygodnia w szpitalu, ponieważ finansowo nie mogłam sobie pozwolić, aby nie chodzić do poradni i wykonywać popołudniami pacjentkom USG prywatnie.
Gdyby ciąża była zagrożona to pewnie bym się zdecydowała, jednak motorem aby „nie iść” na zwolnienie była możliwość dalszej pracy dodatkowej.
Bardzo fajne pod tym względem rozwiązany jest system w Niemczech. Jakiś czas temu prowadziłam ciążę kobiecie, która była zatrudniona w Niemczech, ale pracowała zdalnie z Polski. Co miesiąc wystawiałam jej nie tyle zwolnienie, co „zaświadczenie” ile godzin dziennie może pracować. I zamiast 8h dziennie pracowała 4h dziennie do samego porodu. Ona była zadowolona i pracodawca również.
System zwolnień taki jak jest w Polsce, czyli taki, że albo pracujemy na pełen etat, albo na pełen etat idziemy na zwolnienie, nie jest idealny. Rozmawiałam z wieloma pacjentkami i one bardzo chętnie chodziłyby do pracy dalej, ale na krócej, albo przychodziły później, bo rano mają okropne mdłości, ale już koło południa czują się „jak młody Bóg” i wcale nie chcą siedzieć na zwolnieniu.
Co więcej, powiem to… choć to kontrowersyjne – wiem. Gdyby zasiłek chorobowy dla kobiet w ciąży nie był 100% płatny to jestem pewna, że ilość zwolnień wystawianych byłaby wielokrotnie mniejsza. Bo prawda jest taka, że skoro system daje nam możliwość otrzymywania takiego samego wynagrodzenia bez świadczenia pracy, to znajdą się osoby, które mimo braku wskazań będą chciały z takiej możliwości skorzystać. Drugie dno tego problemu jest takie, że wielu pracodawców woli zatrudniać mężczyzn, bo obawia się właśnie tego, że kobiety w wieku rozrodczym cechują się częstszą absencją w pracy. A za pierwszy miesiąc zwolnienia płatnikiem zwolnienia jest pracodawca a nie ZUS.
Gdyby płatnikiem od pierwszego dnia był ZUS to pracodawcy nie mieliby takich obaw.
Na koniec chce poruszyć jedną ważną kwestię związaną ze zwolnieniami i zarazem pewnie jedno z waszych najczęstszych pytań.
Zasadniczo nie. I znam kilka przypadków kobiet, które będąc na zwolnieniu poleciały na zagraniczne wakacje a w tym samym czasie zapukał do ich drzwi ZUS. Ciężko jest się w takiej sytuacji wybronić. I każdej z nich zasiłek chorobowy został zabrany. Co więcej niestety najczęściej to „życzliwe” osoby piszą do ZUS-u, aby wtedy zrobił kontrolę. Tak, przykra prawda, „koleżanka” zobaczyła twoje piękne zdjęcie z Hiszpanii na Facebooku, od razu skojarzyła fakty, że przecież ty od początku ciąży jesteś już na zwolnieniu i napisała donos…
Na zwolnieniu lekarskim podajemy faktyczny adres przebywania, jeżeli w czasie zwolnienia chcesz pojechać do rodziców lub nad morze – i nie chcesz mieć z tego powodu problemu, to musisz zrobić dwie rzeczy
Pamiętam, że kiedyś wypisywałam pacjentce zwolnienie z adresem: Międzymorze 2, 84-141 Jurata, czyli hotel nad morzem. Pacjentka miała zwolnienie, ze względu na rwę kulszową w ciąży – która uniemożliwiała jej pracę – ale podróż nad morze (i masaże w hotelu) pod względem lekarskim była tu wskazana.
Mam nadzieję, że ten tekst był pomocny. Mam nadzieję, że zrozumiecie, że my lekarze chcemy dla Was dobrze, ale jeżeli pacjentki nie zrozumieją jak to wygląda, tylko będzie dalej w Polsce podejście „zwolnienie lekarskie w ciąży mi się po prostu należy”, to niestety dalej będzie dużo kontrowersji i nieporozumień.
A najgorsze w tym wszystkim jest to, że ten system jest społecznie krzywdzący dla tych osób, które bez dwóch zdań z zwolnień w ciąży powinny korzystać.
Zwolnienia lekarskie w ciąży – zwolnienia lekarskie ogólnie są w Polsce nadużywane. Nie mam zielonego pojęcia jak ten system zmienić. Ale wyraziłam to co czuje.
Ps. Mój mąż to przeczytał i powiedział, że to temat rzeka i mimo, że napisałam 5 stron A4, niestety wiele problemów z tym związanych nadal nie poruszyłam.
4 maja 2019