Loading...

13 marca 2017

11 min.

7 najpopularniejszych ciążowych mitów i zabobonów

Jed­nym z naj­bar­dziej zna­nych za­bo­bo­nów o cią­ży jest to, że ko­bie­ty no­szą­ce chłop­ców ład­nie­ją, a ko­bie­ty no­szą­ce dziew­czyn­ki brzyd­ną. Zna­cie jesz­cze ja­kieś?

Nicole Sochacki-Wójcicka

Mamaginekolog

Moim ulu­bio­nym i chy­ba naj­bar­dziej utrzy­ma­nym w spo­łe­czeń­stwie cią­żo­wym za­bo­bo­nem jest:

Je­że­li ko­bie­ta ma zga­gę to zna­czy, że dziec­ko uro­dzi się owło­sio­ne

Uwa­ga uwa­ga – 90% (!) ko­biet w cią­ży ma zga­gę, w szcze­gól­no­ści w III try­me­strze. I uwa­ga uwa­ga – 90% dzie­ci ro­dzi się z wło­sa­mi na gło­wie. Czy­li ra­chu­nek jest pro­sty, zga­ga rów­na się owło­sio­ne dziec­ko. Pro­ste, nie? 😉

Praw­da jest taka, że są to dwie zu­peł­nie od sie­bie nie za­leż­ne spra­wy. Zga­ga po­wsta­je wte­dy, kie­dy ma­ci­ca na tyle roz­cią­ga prze­po­nę, że na­cią­ga się tak zwa­ny roz­wór prze­ły­ko­wy, czy­li miej­sce gdzie prze­łyk prze­cho­dzi przez prze­po­nę i do­cho­dzi do żo­łąd­ka. Kie­dy prze­po­na jest na­cią­gnię­ta, żo­łą­dek go­rzej się „za­my­ka” i za­rzu­ca przez to swo­ją kwa­śną treść do prze­ły­ku.

To zja­wi­sko for­mal­nie na­zy­wa się zga­gą i wy­stę­pu­je nie tyl­ko w cią­ży – ale w cią­ży jest nie­mal­że nie­unik­nio­ne. Na­to­miast to, czy dziec­ko bę­dzie mia­ło wło­sy na gło­wie czy nie, przy po­ro­dzie, nie ma z prze­po­ną i żo­łąd­kiem mamy nic wspól­ne­go – za­le­ży to od ge­nów. Jako cie­ka­wost­kę wam do­dam, że na po­cząt­ku trze­cie­go try­me­stru wszyst­kie dzie­ci są całe po­kry­te wło­ska­mi – na­zy­wa­my je la­nu­go. Wło­ski te za­ni­ka­ją, a wło­sy, któ­re są przy po­ro­dzie dziec­ka na gło­wie, rów­nież w trak­cie roz­wo­ju no­wo­rod­ko­we­go, wy­pa­da­ją i do­pie­ro póź­niej po­now­nie od­ra­sta­ją.

Wra­ca­jąc do te­ma­tu wło­sów i zga­gi – bar­dzo czę­sto pa­cjent­kom po­ka­zu­je wło­ski w USG trze­cie­go try­me­stru (świet­nie je wi­dać – ta­kie fa­lu­ją­ce bia­łe far­fo­cel­ki na głów­ce) wte­dy 9 na 10 ko­biet mówi – „no wła­śnie pani dok­tor, to dla­te­go ja mam taką strasz­ną zga­gę”.

Je­że­li mam ocho­tę na małą lek­cję ma­te­ma­ty­ki tego dnia, to tłu­ma­czę pa­cjent­ce to, co za­raz wam wy­tłu­ma­czę. Je­że­li 90% ko­biet ma zga­gę i 90% dzie­ci ma wło­ski to jak czę­sto zda­rzy się pa­cjent­ka, któ­ra ma zga­gę i dziec­ko nie ma wło­sów wy­no­si 0,9 x0,1 czy­li 9:100. A ko­bie­ta, któ­ra ma zga­gę i dziec­ko ma wło­sy to 0,9 x0,9 czy­li 81:100 ! Zgad­nij­cie, któ­re ko­bie­ty mają więk­sze prze­bi­cie? Te bez zga­gi się nie wy­po­wie­dzą, a tych ze zga­gą jest 9 do 81 – czy­li 9 razy wię­cej. I one utrzy­mu­ją, i da­lej będą utrzy­my­wa­ły ten zu­peł­nie nie­lo­gicz­ny, ale sta­ty­stycz­nie cał­kiem nie­zły za­bo­bon.
Mo­gła­bym uczyć ma­te­ma­ty­ki w szko­le?

Ko­bie­ty no­szą­ce chłop­ców ład­nie­ją, a ko­bie­ty no­szą­ce dziew­czyn­ki brzyd­ną

Za­cznij­my od tego, że ko­bie­cie w cią­ży nig­dy nie po­win­ni­śmy mó­wić, że brzyd­nie. Ba, na­wet ogól­nie, mó­wie­nie tego ko­mu­kol­wiek „że brzyd­nie” wy­da­je mi się bar­dzo nie­kul­tu­ral­ne. Ale gdzieś się utar­ło ta­kie prze­ko­na­nie – że ko­bie­tom w cią­ży tak wol­no mó­wić – bo to prze­cież pra­wie jak kom­ple­ment i no przy oka­zji po­ma­ga­my jej od­gad­nąć płeć. Więk­szej bzdu­ry niż tego mitu nie ma. W szcze­gól­no­ści w I try­me­strze. Owszem, za­rod­ki mę­skie i żeń­skie będą się róż­ni­ły mi­ni­mal­nie skła­dem hor­mo­nal­nym w ich cie­le… ale na tle na­wa­łu hor­mo­nów mamy, te mi­kro­MI­NI­MAL­NE ilo­ści hor­mo­nów płcio­wych dziec­ka, któ­re ma za­le­d­wie kil­ka cen­ty­me­trów na pew­no NIE ma prze­ło­że­nia na go­spo­dar­kę hor­mo­nal­ną oraz co za tym idzie wy­gląd mat­ki.

Poza tym z tym mi­tem wią­że się ta­kie błęd­ne koło. Jak się ko­bie­cie mówi, że pięk­nie­je, to za­czy­na się ona czuć pięk­nie – uśmie­cha się, pro­mie­nie­je i rze­czy­wi­ście pięk­nie­je. A jak ko­muś się wciąż mówi, że wy­glą­da „tak nie­zbyt w tej cią­ży” to siłą rze­czy (i su­ge­stii) ko­bie­ta być może bę­dzie czuć się brzyd­ko.

Je­że­li ko­bie­ta bę­dzie no­sić ko­ra­le to dziec­ko uro­dzi się owi­nię­te pę­po­wi­ną

Przy tym bzdur­nym za­bo­bo­nie po­now­nie chcia­ła­bym się po­wo­łać na sta­ty­sty­ki i Was uspo­ko­ić. Oko­ło po­ło­wa dzie­ci ro­dzi się owi­nię­ta pę­po­wi­ną. Nie wiem jaki pro­cent ko­biet nosi ko­ra­le – my­ślę, że za­le­ży to od se­zo­nu i tego, co w da­nym roku za­pre­zen­tu­ją guru mody tego świa­ta. Czy w da­nym roku bę­dzie mod­niej­szy look a la Coco Cha­nel z per­ła­mi czy bar­dziej spor­to­wy look od Ral­pha Lau­re­na.

Jak­by nie było, obie­cu­je wam, że to czy za­ło­ży­cie ko­ra­le, per­ły czy łań­cusz­ki czy bę­dzie­cie świe­cić nagą szyj­ką przez całą cią­żę – nie ma żad­ne­go wpły­wu na to czy dziec­ko bę­dzie owi­nię­te pę­po­wi­ną – u po­ło­wy z was bę­dzie owi­nię­te. I tu aku­rat ana­lo­gia z ko­ra­la­mi jest ade­kwat­na.

Owi­nię­cie pę­po­wi­ną jest po­dob­ne do ko­ra­li, ko­ra­le luź­no opla­ta­ją szy­ję, mu­ska­jąc ją. Ko­ra­le nie du­szą – po­dob­nie jak nie dusi pę­po­wi­na. Co wię­cej, dziec­ko do­sko­na­le po­tra­fi ba­wić się pę­po­wi­ną, na­wet kil­ka razy dzien­nie może się w nią za­wi­nąć i od­wi­nąć – w koń­cu pę­po­wi­na to jego je­dy­na „za­baw­ka” w brzusz­ku. Mię­dzy in­ny­mi, dla­te­go spraw­dza­nie na USG czy dziec­ko jest czy nie jest owi­nię­te pę­po­wi­ną jest ab­so­lut­nie NIE za­sad­ne.

Je­że­li dziec­ko jest zbyt ści­sło owi­nię­te pę­po­wi­ną pod­czas po­ro­du – co zda­rza się bar­dzo spo­ra­dycz­nie – to nie wi­dać tego w USG – wyj­dzie to w za­pi­sie KTG. Je­że­li w trak­cie po­ro­du pę­po­wi­na bę­dzie ha­mo­wa­ła po­stęp po­ro­du i ści­śle opla­ta dziec­ko, to na za­pi­sie KTG po­ka­żą się cha­rak­te­ry­stycz­ne spad­ki tęt­na.

W cią­ży nie wol­no pod­no­sić rąk do góry, bo wy­wo­łu­je to po­ród lub po­ro­nie­nie

Nie jest to praw­da, w zdro­wej cią­ży moż­na wy­ko­ny­wać wszyst­kie ru­chy za­rów­no gór­ny­mi jak i dol­ny­mi koń­czy­na­mi, i to od sa­me­go po­cząt­ku do sa­me­go koń­ca cią­ży. Ma­ci­ca jest jed­nym z naj­sil­niej­szych i naj­bar­dziej pla­stycz­nych mię­śni w na­szym cie­le. Jak do­brze wia­do­mo umiej­sco­wio­na jest nad mied­ni­cą kost­ną, któ­ra za­pew­nia jej bez­pie­czeń­stwo i wspar­cie.

Do­dat­ko­wo ma­ci­ca jest utrzy­ma­na przez cały skom­pli­ko­wa­ny apa­rat wię­za­deł i mię­śni mied­ni­cy mniej­szej, któ­re za­pew­nia­ją jej do­dat­ko­wą ochro­nę i utrzy­mu­ją ma­ci­cę w pra­wi­dło­wej po­zy­cji pod­czas ca­łej cią­ży. Punk­tem new­ral­gicz­nym, któ­ry teo­re­tycz­nie mógł­by być naj­bar­dziej po­dat­ny na „uszko­dze­nie” jest jej wej­ście – czy­li szyj­ka ma­ci­cy.

Jed­nak w zdro­wej cią­ży szyj­ka ma­ci­cy jest dłu­ga, za­mknię­ta i wy­jąt­ko­wo sprę­ży­sta. Wy­dol­na szyj­ka ma­ci­cy to taka, któ­ra ma przy­najm­niej 25 mm dłu­go­ści, ka­nał jest za­mknię­ty a jej kon­sy­sten­cja jest sto­sun­ko­wo twar­da, ni­czym na­pię­te­go mię­śnia. Tak po­win­na wy­glą­dać szyj­ka ma­ci­cy do 34. ty­go­dnia cią­ży, po tym cza­sie nie dość, że może, a po­win­na za­cząć się skra­cać i mięk­nąć, aby przy­go­to­wać się do po­ro­du. To jak szyb­ko szyj­ka się skra­ca i mięk­nie jest bar­dzo in­dy­wi­du­al­ne oraz za­le­ży od tego czy ko­bie­ta jest pierw­szy czy ko­lej­ny raz w cią­ży.

W mo­men­cie gdy mamy skró­co­ną szyj­kę ma­ci­cy, bło­na owo­dnio­wa, któ­ra w trak­cie ca­łej cią­ży jest bar­dzo moc­no przy­twier­dzo­na do ścia­ny ma­ci­cy, za­czy­na lek­ko od­cho­dzić w dol­nym od­cin­ku czy­li w oko­li­cach szyj­ki ma­ci­cy. Jest to nor­mal­ne zja­wi­sko, któ­re wcze­śniej czy póź­niej do­pro­wa­dzi do pęk­nię­cia owod­ni – czy­li po­tocz­nie mó­wiąc odej­ścia wód.

Od cza­su gdy szyj­ka jest skró­co­na, rze­czy­wi­ście nie wska­za­ne są ćwi­cze­nia, za­rów­no rę­ko­ma jak i no­ga­mi – któ­re mogą tą bło­nę (owod­nię) na­pi­nać – po­nie­waż nie jest ona już tak utwier­dzo­na i sta­bil­na jak przy za­mknię­tej wy­dol­nej dłu­giej szyj­ce.

Tro­chę Wam tu się na­pro­du­ko­wa­łam – ale wra­ca­jąc do te­ma­tu – tak dłu­go jak ma­cie wy­dol­ną szyj­kę ma­ci­cy to wszel­kie Wa­sze ćwi­cze­nia czy po­rząd­ki do­mo­we nie mają wpły­wu na ry­zy­ko po­ro­du czy po­ro­nie­nia. W mo­men­cie, gdy szyj­ka się skró­ci a cią­ża jest jesz­cze nie­do­no­szo­na, to rze­czy­wi­ście war­to uni­kać wszel­kich wy­sił­ków fi­zycz­nych, któ­re bło­nę owo­dnio­wą na­pi­na­ją – czy­li np. pod­no­sze­nia rąk do góry.

Mię­dzy in­ny­mi dla­te­go tak waż­ne jest, aby ko­bie­ty re­gu­lar­nie cho­dzi­ły do gi­ne­ko­lo­ga i mia­ły oce­nia­ną wy­dol­ność szyj­ki ma­ci­cy. Tym spo­so­bem mo­że­my wy­róż­nić te ko­bie­ty, któ­re mogą przy­sło­wio­we wszyst­ko, od tych któ­re do my­cia okien po­win­ny za­go­nić męża lub te­ścio­wą. 😉

Oczy­wi­ście spra­wa nie jest taka pro­sta, bo zda­rza się, że ko­bie­ta chce już uro­dzić i jest po ter­mi­nie, i cho­ciaż­by umy­ła okna na ca­łym swo­im osie­dlu to i tak bło­na owo­dnio­wa bę­dzie cała.

Pierw­sze ru­chy dziec­ka ko­bie­ta czuć do­kład­nie w po­ło­wie cią­ży

Ten mit nie jest do koń­ca wy­ssa­ny z pal­ca i po­cho­dzi on z cza­sów, kie­dy nie było jesz­cze te­stów cią­żo­wych, ogól­no­do­stęp­nej an­ty­kon­cep­cji, a świa­do­mość ko­biet na te­mat ich cy­klu oraz roz­rod­czo­ści była bar­dzo ni­ska.

W dzi­siej­szych cza­sach więk­szość mło­dych dziew­czyn zna zwią­zek przy­czy­no­wo-skut­ko­wy, jak za­cho­dzi się w cią­żę. Co wię­cej, mamy pla­nu­ją­ce cią­żę skru­pu­lat­nie za­pi­su­ją ter­min ostat­niej mie­siącz­ki na­wet już nie w tra­dy­cyj­nym ka­len­da­rzu, ale w spe­cjal­nie do tego prze­zna­czo­nych apli­ka­cjach w te­le­fo­nie.

Jesz­cze wca­le nie tak daw­no, po­wiedz­my pół wie­ku temu, wca­le nie rzad­ko zda­rza­ło się, że ko­bie­ta zgła­sza­ła się do le­ka­rza lub po­łoż­nej do­pie­ro wte­dy, jak po­czu­ła ru­chy dziec­ka. Je­że­li ko­bie­ta zna­ła ter­min ostat­niej mie­siącz­ki, to ob­li­cza­no ter­min po­ro­du we­dług re­gu­ły Na­ege­le­go (z resz­tą tak się robi do dziś) czy­li:

  • Ter­min po­ro­du = pierw­szy dzień ostat­niej mie­siącz­ki + 7 dni – 3 mie­sią­ce + 1 rok.

Jed­nak je­że­li ko­bie­ta nie zna­ła ter­mi­nu ostat­niej mie­siączki lub np. kar­mi­ła pier­sią po­przed­nie dziec­ko i jesz­cze nie mie­siącz­ko­wa­ła, to uwa­ża­no pierw­sze ru­chy dziec­ka za po­ło­wę cią­ży. Za­tem po­ród miał się od­być za 5 mie­się­cy plus mi­nus dwa ty­go­dnie.

Je­że­li weź­mie­my pod uwa­gę, że więk­szość ko­biet czu­je pierw­sze ru­chy po­mię­dzy 18. a 20. ty­go­dniem cią­ży – a po­ród jest u 90% ko­biet po­mię­dzy 37. a 40. ty­go­dniem cią­ży. To ta­kie ob­li­cze­nie, że pierw­sze ru­chy pło­du są w po­ło­wie cią­ży ma sens.

Dla tych wszyst­kich z Was, któ­re po­czu­ły ru­chy wcze­śniej np. w 16. ty­go­dniu i oba­wia­ją się, że we­dług tego mitu uro­dzą przed­wcze­śnie oko­ło 32. ty­go­dnia – to pro­szę bez obaw. Ten mit ma tyl­ko i włącz­nie (przy­pad­ko­wo) sens u ko­biet, któ­re czu­ją ru­chy tak, jak za­zwy­czaj bywa (18-20 ty­dzień cią­ży) oraz ro­dzą tak, jak za­zwy­czaj bywa (37-40 ty­dzień cią­ży).

Wbrew po­zo­rom ten mit w prze­szło­ści pew­nie zro­bił wię­cej do­bre­go niż złe­go… bo gdy­by nie ta me­to­da, to część ko­biet w po­przed­nich epo­kach nie mia­ła by przy­sło­wio­we­go zie­lo­ne­go po­ję­cia, kie­dy ocze­ki­wać po­ro­du.

Je­że­li ko­bie­ta spoj­rzy przez dziur­kę od klu­cza w cią­ży, to dziec­ko bę­dzie mia­ło zeza

My­ślę, że wszy­scy się do­my­śla­cie, że to jest bzdu­ra. Obie­ca­łam wy­tłu­ma­cze­nie me­dycz­ne, za­tem do wy­tłu­ma­cze­nia me­dycz­ne­go przej­dę. Zez (łac. stra­bi­smus) może być wro­dzo­ny, wy­stę­pu­je czę­ściej u dzie­ci z wa­da­mi ge­ne­tycz­ny­mi np. ze­spo­łem Do­wna czy u dzie­ci z po­ra­że­niem mó­zgo­wym dzie­cię­cym.

Jed­nak więk­szość dzie­ci, któ­re ro­dzą się z ze­zem są poza tą izo­lo­wa­ną wadą na­rzą­du wzro­ku zu­peł­nie zdro­we. Zez ma czę­ściej wy­stę­po­wa­nie ro­dzin­ne, czy­li je­że­li ktoś w Wa­szej ro­dzi­nie uro­dził się z ze­zem to są więk­sze szan­se, że Wa­sze dziec­ko rów­nież bę­dzie mia­ło tę wadę – na tej po­sta­wie wie­my, że zez ma pod­ło­że ge­ne­tycz­ne, czy­li się dzie­dzi­czy.

Zez w wiel­kim skró­cie po­le­ga na tym, że mię­śnie, któ­re kon­tro­lu­ją gał­ki oczne – nie­pra­wi­dło­wo od­bie­ra­ją im­pul­sy ner­wo­we z mó­zgu lub te im­pul­sy same w so­bie są nie­pra­wi­dło­we.

Zez może też być na­by­ty, czy­li taki, któ­ry po­ja­wia się u dziec­ka na­gle po ja­kimś cza­sie i taki zez czę­sto jest bar­dziej nie­po­ko­ją­cy, po­nie­waż może świad­czyć o ja­kimś pro­ce­sie cho­ro­bo­wym, któ­ry się to­czy w mó­zgu.

Jed­nak za­nim mamy, któ­re za­uwa­żą oczko ze­zu­ją­ce u swo­je­go dziec­ka za­czną pa­ni­ko­wać, chcia­ła­bym do­dać, że ist­nie­je ta­kie zja­wi­sko jak zez rze­ko­my, po­ja­wia się w pierw­szym roku ży­cia dziec­ka, wy­stę­pu­je tyl­ko w nie­któ­rych sy­tu­acjach – bar­dzo czę­sto np. jak ro­bi­my dziec­ku zdję­cie lub dziec­ko się bawi i zo­sta­nie za­wo­ła­ne gdzieś spo­za za­się­gu jego wzro­ku.

Jak­by nie było, to czy dziec­ko się uro­dzi i bę­dzie ze­zo­wać czy nie… na pew­no nie za­le­ży od tego czy ko­bie­ta w cią­ży spo­glą­da­ła przez wi­zjer w drzwiach. Przy oka­zji za­chę­cam wszyst­kie cię­żar­ne jed­nak to za­glą­da­nia przez wi­zjer czy po­tocz­nie zwa­ny ju­dasz – po­nie­waż, nie­spoj­rze­nie i otwo­rze­nie dzi­wi nie­zna­jo­me­mu może mieć duże gor­sze skut­ki niż do­mnie­ma­ne ry­zy­ko zeza u po­tom­ka.

Je­że­li ko­bie­ta w cią­ży się wy­stra­szy, to dziec­ko bę­dzie mia­ło zna­mię tam, gdzie się wte­dy zła­pa­ła

Nie jest to praw­da, a w ten mit wie­rzy mam wra­że­nie po­ło­wa pol­skie­go spo­łe­czeń­stwa. Naj­cie­kaw­sze jest, że ar­gu­ment jaki po­da­ją jest za­zwy­czaj ten sam „Nie wiem dla­cze­go tak jest, ale tak jest, moja mama się zła­pa­ła za ra­mię i tam aku­rat mam zna­mię” – dro­gi czy­tel­ni­ku, któ­ry w to wie­rzysz – gwa­ran­tu­je Ci, że Two­ja mama się prze­stra­szy­ła nie raz, nie dwa, nie trzy w cią­ży i gwa­ran­tu­je Ci, że sko­ro się prze­stra­szy­ła to ra­czej nie pa­mię­ta gdzie się zła­pa­ła.

Na­sze umy­sły jed­nak uwiel­bia­ją związ­ki przy­czy­no­wo-skut­ko­we i ra­cjo­na­li­za­cję. Dla nas lu­dzi nic nie może dziać się bez przy­czy­ny – za­tem jak je­den, dru­gi czy trze­ci po­wie­dział Two­jej ma­mie, że sko­ro masz zna­mię na ra­mie­niu to pew­nie się tam zła­pa­ła w cią­ży po prze­stra­sze­niu, to za któ­rymś ra­zem mama w to głę­bo­ko uwie­rzy­ła. Na­wet nie wie­cie ile lu­dzie mają wspo­mnień rze­ko­mych.

Le­piej pa­mię­ta­my to o czym czę­sto mó­wi­my, le­piej pa­mię­ta­my to co roz­pa­mię­ty­wa­my. Zresz­tą na tym po­le­ga­ją wszyst­kie me­to­dy in­dok­try­na­cji. Czy­li lu­dzie za­czy­na­ją wie­rzyć w róż­ne fak­ty, o któ­rych się czę­sto mówi.

Naj­lep­szy przy­kład na oba­le­nie tego mitu na­pi­sa­ła mi kie­dyś jed­na z Was, pod ja­kimś moim sta­rym po­stem o mi­tach w cią­ży na In­sta­gra­mie.

Ta moja dro­ga #in­sta­ma­tecz­ka ma zna­mię (mysz­kę) na we­wnętrz­nej stro­nie sto­py, uro­dzi­ła się z tą zmia­ną. Za­tem jej mama w cią­ży się prze­stra­szy­ła, ale za­nim się gdzieś do­tknę­ła, zdję­ła naj­pierw ko­za­ka, po­tem zdję­ła skar­pe­tę i do­tknę­ła się w sto­pę, aby jej có­recz­ka mia­ła zna­mię w naj­mniej wi­docz­nym miej­scu na cie­le… to się na­zy­wa po­świę­ce­nie mat­ki 😉 oczy­wi­ście i ja, i owa #in­sta­ma­tecz­ka pi­sze­my to z iro­nią, aby zo­bra­zo­wać, że ta­kie teo­rie nie mogą być praw­dzi­we.

Ostatnia aktualizacja: 31.08.2021
ciążapłeć

13 marca 2017

11 min.

ZOBACZ RÓWNIEŻ

ul. Algierska 19W, 03-977 Warszawa. KRS 0001008022, NIP 5252678750, BDO 000108449
© © 2023 Roger Publishing sp. z o.o.