6 lutego 2017
Według teorii Dr Shettles’a płeć dziecka da się zaplanować. Współżycie w dni poprzedzające owulację ma zwiększyć szanse na dziewczynkę, a współżycie w dniu owulacji ma zwiększyć szanse na chłopca. Wierzycie w to?
Nicole Sochacki-Wójcicka
Mamaginekolog
Bardzo często dostaję od Was zapytania „jak zaplanować płeć dziecka?” Pomijając fakt, że tak naprawdę nie jest to życiowo istotne – to wiem, że jest wiele osób które, czy to otwarcie czy to skrycie bardzo pragną dzieciątka o określonej płci.
Na szczęście u wszystkich tych rodziców, to nawet możliwe początkowe rozczarowanie, przeradza się w szczerą miłość. Wiem o czym mówię, bo też kiedyś chciałam córeczkę – nie było mi przez jakiś czas łatwo się z tym pogodzić. A teraz jestem najszczęśliwszą mamą chłopca.
Wiem, że wiele z Was przeszukuje „internety” i nie tylko w celu znalezienia skutecznej metody „na chłopca” lub „na dziewczynkę” – to mimo wszystko chcę się, w końcu, do pewnej „metody” odnieść okiem lekarza od ciąży.
To, do czego wiele osób się odwołuje to tak zwana metoda Shettles’a. W latach 60-tych ubiegłego wieku Landrum Shettles – amerykański naukowiec stworzył teorię na podstawie swojej pracy przy zapłodnieniach in vitro, że męskie plemniki (zawierające mały chromosom Y) szybciej pływają, ale są bardziej podatne na uszkodzenie. Natomiast plemniki noszące (większy chromosom X), czyli te z których powstają dziewczynki żyją dłużej i są bardziej odporne na warunki w narządach rodnych kobiety.
Na podstawie tej teorii nie dość, że Dr Shettles zarobił fortunę sprzedając setki tysięcy egzemplarzy poradnika „How to choose the sex of your baby” wzbudzając burzę w sypialniach na całym świecie, to dodatkowo powstało na podstawie jego kontrowersyjnej teorie wiele prac naukowych – opartych już na bardzo solidnych badaniach.
Teoria Shettles’a zakłada, że jeżeli będziemy współżyli w dniu owulacji to plemniki Y dotrą do jaja szybciej i będzie chłopiec. Dodatkowo wskazane są według Dr Shettlesa pozycje współżycia z głęboką penetracją (czyli na przykład w pozycji od tylu) tak, aby wytrysk był możliwie najbliżej szyjki macicy.
Współżycie w dni poprzedzające owulacje ma zwiększyć szanse na dziewczynkę ponieważ plemniki zawierające chromosom X miałyby dłużej żyć. Analogicznie pozycje z płytszą penetracją także będą dawały większe prawdopodobieństwo dziewczynki.
Tyle teorii – a naukowe badania mówią dość jednoznacznie – nie ma dowodów na to, aby współżycie w konkretnych odstępach od owulacji spowodowało wybór płci dziecka! (jest jedna duża praca z 1979 roku, która potwierdza tą teorię – ale można przytoczyć kilkanaście innych które ją obalają)
Co jeszcze bardziej istotne, podczas zapłodnienia in vitro czy inseminacji nie ma więcej chłopców. A przecież plemniki szybciej, by dotarły do jaja… Proporcje płci dzieci po IVF są 50/50.
Dodatkowo gdyby chodziło o prędkość dotarcia do jaja… to większość kobiet, które wykonywały „świecę” po stosunku, a jest nas wiele, miałoby samych chłopców.
A pary, które często współżyją miałyby same dziewczynki, bo plemniki byłyby w ciele kobiety już przed owulacją.
Zatem dla mnie teoria ta wydaje się bujdą na kółkach. I nie tylko dla mnie.
A jest jedną z najbardziej utrzymanych i przebadanych mitów współczesnej ginekologii. Zaskakujące jest to, że tyle osób w nią wierzy. Bo wiecie co…. Ta metoda sprawdzi się w 50% przypadków!
Od jakiegoś czasu popularność zyskuje teoria, że za pomocą zmiany środowiska (pH) pochwy możemy sterować tym czy będziemy mieć chłopca czy dziewczynkę.
Zgodnie z tą teorią – „biedne wrażliwe” męskie plemniczki radziłyby sobie lepiej w środowisku zasadowym ( czyli pH powyżej 7) a „silne wytrwale” żeńskie plemniki lepiej sobie radzą w środowisku kwaśnym.
Ta teoria, mimo, że zarabia kolejne miliony dolarów – sprzedając książki i specjalne „mikstury” oraz testy do pochwy – jest kolejną bzdurą, co więcej z perspektywy lekarza, mogę wręcz powiedzieć, że jest to niebezpieczna bzdura.
Pan doktor Shettles nikomu nie szkodził, co najwyżej skłaniał pary do rzadszego „wyrachowanego” współżycia. Jednak teoria pH i mikstur do pochwy – bazujących na kwasie z soku z cytryny bądź zasadowej sodzie oczyszczonej – może spowodować u Was znaczne zaburzenie naturalnej flory bakteryjnej pochwy oraz predysponować do infekcji i potencjalnie wtórnej niepłodności.
Sodę i cytrynę proponuje trzymać z dała od Waszych narządów rodnych.
Wszystkie te teorie z bardzo zaskakujących dla mnie względów mają szalenie dużo zwolenników.
Może też powinnam stworzyć swoją teorie? Metoda Mamyginekolog planowania płci – pepsi cola na chłopca a coca cola na dziewczynkę – gwarantuje Wam jej skuteczność – sprawdzi się u połowy z Was.
6 lutego 2017