10 września 2017
Badania prenatalne w Polsce kojarzą się z przerwaniem ciąży. No, bo po co je wykonywać, jak nie po to, aby w razie czego ciążę „usunąć”? NIc bardziej mylnego. Tak naprawdę, badania prenatalne nieinwazyjne powinna wykonać każda ciężarna.
Nicole Sochacki-Wójcicka
Mamaginekolog
W tym artykule chcę Wam wyjaśnić – dlaczego uważam, że każda pacjentka w ciąży powinna wykonać „badania prenatalne”.
Odnoszę wrażenie, że w naszym społeczeństwie pojęcie „badanie prenatalne” ma nieco negatywny wydźwięk – części osób wydaje się być czymś niebezpiecznym, jeszcze innej części wydaje się być czymś niepotrzebnym – a jeszcze innej grupie ludzi badania prenatalne kojarzą się z przerwaniem ciąży.
Badania prenatalne robi się z zupełnie innych względów – nie uważam, aby na miejscu było to, żebym dzieliła się moim zdaniem na temat kontynuacji lub przerywania ciąży przy bardzo ciężkich (letalnych = śmiertelnych) wadach płodu, ale mogę Was zapewnić, że mój artykuł i ten przekaz, kieruję właśnie do tych z Was (nas), którzy ciążę niezależnie od dobrego lub złego wyniku badania prenatalnego, by kontynuowali.
Choć, mówiąc to muszę się z Wami podzielić jednym bardzo ważnym doświadczeniem – nawet nie tyle doświadczeniem co obserwacją, która w przeciągu lat pracy – a w diagnostyce prenatalnej pracuje 7 lat (nie wiem czy to długo czy krótko) – tylko się utwierdza.
Nikt nie wie jak się zachowa w sytuacji, gdy się dowie, że jego nienarodzone dziecko jest chore. Nikt tego nie wie – póki w takiej sytuacji się nie znajdzie. Bardzo wiele razy widziałam, jak światopogląd ludzi zmieniał się o 180 stopni po ustaleniu diagnozy. W jedną i drugą stronę.
Dlatego nauczyłam się podchodzić z wielkim dystansem do stwierdzeń: „nie potrzebne mi badanie prenatalne – bo i tak urodzę chore dziecko” lub „zrobię każde badanie, bo nie wyobrażam sobie urodzić chorego dziecka”.
Nikomu nie życzę, żeby wiadomości, które Wam dziś opiszę się Wam przydały. Nikomu nie życzę chorego dziecka. I między innymi dlatego chcę Was przekonać do tego – że każda z Was lub partnerka każdego z Was (jeżeli czyta to mężczyzna) – powinna wykonać badania prenatalne, niezależnie od Waszego światopoglądu, religii czy nastawienia.
Zapytałam Was na swoim Instagramie – „jak rozumiecie pojęcie badanie prenatalne” – odpowiedzi (na chwilę obecną w liczbie 768) są jak to się mówi od sasa do lasa. Począwszy od tego, że „badanie prenatalne to każde badanie w ciąży” – skończywszy na tym, że „badanie prenatalne to ukłucie igłą w brzuch”.
Ten mój „eksperyment” w zapytaniu Was, jak rozumiecie pojęcie „badanie prenatalne” – pokazuje przede wszystkim jedno: różnie je rozumiecie. Więc jak mogą sobie ludzie doradzać czy robić „badanie prenatalne” czy nie – jeżeli dla każdego takie badania to co innego?
Porównam Wam to do bardzo prostej, życiowej sytuacji. Ola kupiła sobie nowe buty. Czy czytając to zdanie wiecie jakie buty kupiła sobie Ola? Czy kupiła sobie kozaki na zimę, mokasyny na lato czy może po prostu kapcie? Co więcej, czy to powyższe zdanie mówi Wam o tym – czy Oli były te buty potrzebne, czy może zrobiła „zakup bez sensu”?
Podobnie jest z badaniami prenatalnymi – pojęcie to kryje w sobie bardzo wiele różnych badań, a ocenianie, które badanie ma, a które „nie ma sensu” u danej kobiety – na pewno nie powinno być komentowane przez tak zwane osoby trzecie – ciotki klotki, mamuśki i koleżanki.
Poniżej definicja „badania prenatalnego” – według – prof. Mirosława Wielgosia – Prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników – jak on rozumie pojęcie badanie prenatalne:
„W szerokim ujęciu wszystkie badania wykonywane w diagnostyce płodu. W węższym rozumieniu, badania mające na celu wykrywanie (lub ocenę ryzyka wystąpienia) wad rozwojowych i nieprawidłowości genetycznych płodu”.
Tak naprawdę badania prenatalne to cała gama badań.
Możemy je podzielić na badania:
Badania prenatalne możemy podzielić na:
Badania prenatalne inwazyjne – czyli amniopunkcja, biopsja kosmówki lub kordocenteza – są badaniami bardzo szczegółowymi i zalecanymi tylko u kobiet, u których badania nieinwazyjne wyszły nieprawidłowo.
Dziś chcę się skupić na badaniach prenatalnych nieinwazyjnych – ponieważ to te badania powinna wykonać według mnie każda kobieta w ciąży. I nie mówię tu o badaniach wolnego płodowego DNA, i które uważam za przełom w medycynie prenatalnej.
Mówię o szczegółowym badaniu USG oraz badaniu biochemicznym (to, co pacjentki w Polsce nazywają testem PAPP-A) – które są filarem całej diagnostyki prenatalnej.
Dlaczego każda kobieta powinna wykonać szczegółowe USG w I trymestrze (11.-13. tyg.) z oceną ryzyka wystąpienia wad genetycznych?
W Polsce niestety jeżeli chodzi o badania USG w ciąży jest wciąż coś, co mój mąż nazywa „wild wild west” – czyli dziki zachód – nie ma żadnych praw ani zasad.
W większości krajów europejskich – badania USG w ciąży mogą wykonywać tylko lekarze odpowiednio certyfikowani – nie istnieje np. w UK takie rozróżnienie na „zwykle USG ciąży” i „prenatalne USG”. Każde USG wykonane jest w sposób szczegółowy i co ważniejsze standaryzowany.
W Polsce każdy lekarz może sobie w gabinecie postawić aparat USG i badania robić. Pacjentki niestety często nie wiedzą – w sumie mnie to nie dziwi – czy USG było wykonane prawidłowo czy nie. Nie wiedzą czy dany lekarz się „w diagnostyce prenatalnej” specjalizuje czy po prostu posiada aparat USG i zrobił USG.
Wróćmy do porównania do butów. Jak ja oddaję buty do szewca, to nie zastanawiam się czy on potrafi naprawiać buty – jest dla mnie oczywiste, że skoro to robi to musi to potrafić. Więc jak kobieta „oddaje swój brzuch” do badania to logiczne jest, że zakłada iż lekarz robi to dobrze.
Szczegółowe badanie USG w ciąży, prenatalne USG w ciąży, nie polega na tym, aby sprawdzić czy bije serce i jaka jest płeć. Badanie USG w ciąży robi się po to, aby szczegółowo ocenić anatomię i dobrostan płodu. Żeby to zrobić, takie badanie powinien wykonać lekarz, który się w diagnostyce płodu specjalizuje. Bo są to jedne z najtrudniejszych technicznie badań w całej medycynie.
Na szczęście mam na to odpowiedź – na stronie Fundacji Medycyny Płodowej FMF – która co roku „pilnuje” – aby lekarze na całym świecie w taki sam sposób wykonywali „badania prenatalne”.
W Polsce jest obecnie 684 lekarzy, którzy posiadają certyfikat do wykonania badania USG z oceną ryzyka wad chromosomalnych w I trymestrze. To wcale nie mało – jesteśmy tak naprawdę w czołówce Europy. Ale jest około 7000 specjalistów ginekologów-położników i pewnie drugie tyle lekarzy w trakcie specjalizacji. Także jak widzicie – nie każdy lekarz ginekolog jest wykwalifikowany do wykonania szczegółowego USG.
Wybierając się na USG I trymestru z oceną ryzyka wad chromosomalnych – na to szczegółowe „badanie prenatalne” – możecie mieć pewność, że lekarz wykona je prawidłowo. Wybierając się „na zwykłe” USG ciąży – takiej pewności niestety nie możecie mieć.
Sprawa jest niestety nieco skomplikowana. I jak nie wiadomo o co chodzi, to pewnie chodzi o pieniądze. W kontekście opieki zdrowotnej pieniądze to refundacja. I tu zaczynają się schody – ponieważ takie szczegółowe USG, które powinna mieć każda kobieta w ciąży – i teraz ważne zdanie: nie po to, aby ocenić „czy dziecko ma wysokie ryzyko zespołu Downa czy nie” dla jednych może być bardzo ważne, dla innych nie, ale po to, aby osoba, która ocenia dzieciątko potrafiła rozpoznać setki innych możliwych wad wrodzonych.
Niestety, według NFZ refundowane ma to badanie, tylko:
Moim zdaniem nie. A Waszym? Ciężko jest zawalczyć z systemem, znam człowieka, który walczy z z nim od wielu lat. Niestety na dzień dzisiejszy pozostaje nam, kobietom zdrowym, przed 35. rokiem życia, które mają zdrowe dzieci lub które jeszcze dzieci nie mają – po prostu pójść na dobrze wykonane USG prywatnie.
No chyba, że Wasz lekarz w ramach NFZ robi Wam badanie właśnie według standardów FMF – a jest to możliwe. Tak jest np. u mnie w szpitalu – każda pacjentka z naszego ambulatorium przyszpitalnego niezależnie „od refundacji” ma wykonane to co NFZ nazywa „USG prenatalnym”.
Takich miejsc jak nasz szpital na szczęście w Polsce jest więcej.
Medycznie ten test nazywa się testem podwójnym i razem z USG I trymestru z oceną ryzyka – stanowi „zintegrowane badanie prenatalne przesiewowe” (Integrated Screening test).
Samo USG – nawet najlepiej wykonane pozwoli wykryć maksymalnie 60-70% przypadków trisomii, w tym zespół Downa i inne wady chromosomalne – robiąc razem z USG „test PAPP-A” – zwiększamy współczynnik czułości do 95%!
Pan prof. Wielgoś – porównuje to do obiadu:
„Nie można powiedzieć czy dziecko jest zdrowe na podstawie samego USG, tak samo jak nie można powiedzieć czy obiad był dobry jedząc tylko zupę.”
Co więcej badanie białka PAPP-A – nie mówi nam tylko o ryzyku wad chromosomalnych – jest to niezwykle dobry marker funkcji łożyska. Na podstawie białka PAPP-A można ocenić ryzyko wystąpienia nadciśnienia indukowanego ciążą, preeklampsji (dawniej zwanej zatruciem ciążowym) oraz późniejszego wzrastania płodu.
Co więcej, jeżeli w 11.-13. tygodniu białko PAPP-A jest nieprawidłowe, możemy pacjentce podać ASA (kwas acetylosalicylowy), który w dużej mierze zapobiega tym powikłaniom.
Nie robiąc badań – nie możemy niczemu zapobiec!
Na koniec chcę napisać jeszcze o zaletach, jakie ma badanie prenatalne – jeżeli mamy nieprawidłowy wynik.
Pewnie można by przytoczyć jeszcze więcej zalet wykonywania badań prenatalnych. Ale myślę, że tyle wystarczy. Czy ktoś jeszcze jest nieprzekonany?
10 września 2017